Szef KPRM: w 2016 r. posłowie PiS uniemożliwili opozycji głosowanie nad budżetem - wtedy prezydentowi to nie przeszkadzało
W środę po południu Kancelaria Prezydenta poinformowała, że prezydent Duda podpisał ustawę budżetową na 2024 rok, a także ustawę okołobudżetową i nowelę ustawy o szkolnictwie wyższym. "Z uwagi na wątpliwości związane z prawidłowością procedury uchwalenia ww. ustaw tj. brakiem możliwości udziału w pracach Sejmu nad tymi ustawami przez posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, Prezydent zdecydował o skierowaniu powyższych ustaw, w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego, celem zbadania ich zgodności z Konstytucją" - przekazała KPRP.
W komunikacie Kancelarii Prezydenta dodano, że "analogiczne działania będą podejmowane przez Prezydenta RP każdorazowo w przypadku uniemożliwienia Posłom wykonywania ich mandatu, pochodzącego z wyborów powszechnych". "Należy podkreślić, że sprawa wygaśnięcia mandatów została jednoznacznie przesądzona przez Sąd Najwyższy. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są posłami na Sejm RP" - oceniła KPRP.
Do sytuacji nawiązał we wpisie na portalu X (Twitterze) szef KPRM Jan Grabiec: "W grudniu 2016 posłowie PiS w Sali Kolumnowej bezprawnie uniemożliwili udział w głosowaniu nad budżetem stu kilkudziesięciu posłom opozycji. Prezydentowi Dudzie budżet bardzo się wtedy podobał" - napisał.
"Jak Pan się odwołuje do tamtej sytuacji to warto byłoby uderzyć się w piersi i choć raz powiedzieć prawdę... To Wy zablokowaliście salę obrad i uniemożliwiliście prowadzenie posiedzenia na sali plenarnej Sejmu organizując Ciamajdan PO. Niestety, nie byliście wówczas zainteresowani jakąkolwiek pracą, tylko woleliście się kompromitować śpiewając na mównicy i jedząc pasztet w ramach postu..." - odpowiedział mu rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Grabcowi wtórował m.in. minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. "W 2016 roku ponad 200 posłów i posłanek nie mogło uczestniczyć w obradach +kolumnowego sejmu+. Nikt z nas nie był skazany i nie utracił mandatu. Wiele wskazuje na to, że nie było wtedy wymaganego kworum. A prezydent Duda był ślepy. Jeszcze 15 miesięcy i skończy się ta farsa" - napisał.
"Prezydencie, gdzie Pan był w 2016 r., gdy posłowie PiS zabarykadowali się w Sali Kolumnowej i przegłosowali budżet w 236 osób! Uniemożliwiono wtedy głosowanie ponad 200 posłom opozycji, wtedy nie skierował Pan budżetu do TK, a teraz upomina się Pan o brak możliwości udziału 2 posłów. Kpina!" - napisał natomiast niezrzeszony senator Krzysztof Kwiatkowski.
Politycy we wpisach nawiązywali do sytuacji z końcówki 2016 roku, gdy zdominowany przez rządzący wtedy PiS Sejm przyjmował ustawę budżetową na 2016 rok. 16 grudnia 2016 r. posłowie PiS - posiadający bezwzględną większość - przegłosowali w trzecim czytaniu ustawę budżetową, głosując jednak nie na sali sejmowej, a w tzw. sali kolumnowej w kompleksie sejmowym. Do tej sali ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński przeniósł obrady po tym, gdy posłowie ówczesnej opozycji rozpoczęli okupację mównicy w sali sejmowej w proteście przeciwko wykluczeniu jednego z posłów z obrad.
W obradach w sali kolumnowej uczestniczyli tylko posłowie z klubu PiS; posłowie opozycji relacjonowali wtedy, że nie byli wpuszczani do tej sali. Mimo to w głosowaniu przyjęto wtedy ustawę budżetową większością 234 głosów przy 236 głosujących posłach. W głosowaniu nie wzięło wtedy udziału 224 posłów. Przyjęta w ten sposób ustawa budżetowa została następnie podpisana przez prezydenta Dudę.
Do środowej decyzji prezydenta o wysłaniu ustawy budżetowej na 2024 rok do TK odniósł się także m.in. wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. "Budżet podpisany i bardzo dobrze! Prezydent za to ponownie się zakiwał i ośmieszył, tu bez zdziwienia!" - napisał na portalu X.
"Trybunał (Julii - PAP) Przyłębskiej niedługo będzie orzekał, czy mamy lato, czy zimę. Duda kompromituje się, znowu. Budżet jest podpisany. Będą podwyżki dla nauczycieli, podwójna waloryzacja rent i emerytur, program Aktywna Mama i wiele dobrych zmian. Dublerzy tego nie zablokują" - stwierdziła natomiast w swoim wpisie posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Decyzję o skierowaniu przyjętych 16 stycznia ustaw do TK prezydent Duda uzasadnił brakiem możliwości wzięcia udziału w pracach nad nimi przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. 20 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kamińskiego i Wąsika prawomocnie na dwa lata pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień w tzw. aferze gruntowej z 2007 r. Dzień później marszałek Sejmu wydał postanowienie o wygaśnięciu mandatów obu posłów PiS.
Kamiński i Wąsik zostali 9 stycznia zatrzymani, gdy przebywali w Pałacu Prezydenckim na zaproszenie prezydenta Dudy. Prezydent utrzymywał, że obaj politycy zostali przez niego skutecznie ułaskawieni w 2015 roku. Mimo to, policja aresztowała obu i przetransportowała do zakładów karnych, gdzie przebywali m.in. podczas posiedzenia Sejmu 16 stycznia.
Prezydent Duda podjął decyzję o ponownym przeprowadzeniu procedury ułaskawiającej wobec obu skazanych; opuścili oni zakłady karne we wtorek 23 stycznia. Obaj politycy twierdzą, że wciąż są posłami; podobnego zdania jest także klub PiS, przeciwnego zaś marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Przed zatrzymaniem Kamiński i Wąsik odwołali się od postanowień marszałka Hołowni o wygaśnięciu ich mandatów. Marszałek Sejmu skierował te odwołania do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN.
Wyznaczony do sprawy odwołania Wąsika w Izbie Pracy sędzia wydał jednak postanowienie o przekazaniu tej sprawy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, która uchyliła postanowienie marszałka o wygaśnięciu mandatu Wąsika. Dzień później izba ta uchyliła postanowienie o wygaśnięciu mandatu Kamińskiego. Było to możliwe, bo obaj politycy, niezależnie od ich odwołań wniesionych do Izby Pracy za pośrednictwem marszałka, skierowali odwołania także bezpośrednio do Izby Kontroli.
Z kolei Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, w której pozostało odwołanie Kamińskiego skierowane tam przez marszałka Sejmu, 10 stycznia nie uwzględniła go.(PAP)
Autor: Mikołaj Małecki
mml/ mhr/