W środę poseł PiS Kacper Płażyński zwołał w kolejną konferencję prasową poświęconą "działalności marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka, w zakresie realizowanej przez niego polityki zbliżenia z Rosją", podczas której zaprezentował raport "Pomorskie Russian friendly", w którym opisuje działania marszałka.

W maju Mieczysław Struk i reprezentowany przez niego urząd marszałkowski pozwali posła Płażyńskiego. Chodzi o jego publiczne zarzuty, że samorząd województwa jest prorosyjski oraz stwierdzenia, że Struk to rusofil.

„Potwierdzam, że nie tylko marszałek jako osoba prywatna pozwał pana posła za to, że nazwał go rusofilem, ale również urząd marszałkowski złożył taki pozew, bo pan poseł powiedział również, czy obraził wręcz, wszystkich mieszkańców Pomorza mówiąc o tym, że pomorskie jest najbardziej prorosyjskim województwem w całej Polsce. Jest to bardzo śmiała i odważna teza. Mam nadzieję, że w tej sprawie sąd rozstrzygnie, czy to nazwanie było zasadne” – podkreślił Piotrowski.

Jak zaznaczył, akcja „Russian Friendly”, która była prowadzona w latach 2013-2014 miała ograniczony zasięg i ograniczony budżet.

„Przypomnę, że pierwszym, który nazwał Rosjan przyjaciółmi był pan Jarosław Kaczyński w 2010 roku. Przypomnę, że cały czas trwał program rządowy Polska-Rosja, który - skoro wybuchła agresja w 2014 roku - powinien zostać zerwany przez polski rząd, a ten program trwał. Jako Urząd Marszałkowski byliśmy namawiani do tego, by w nim aktywnie uczestniczyć, a on został zawieszony dopiero w marcu 2022 roku” – wskazał.

Rzecznik marszałka nawiązał także do kwestii przekopu przez Mierzeję Wiślaną.

„Jak wyszedł przekop sami państwo wiecie, ostatnio mało kto nim pływa. Natomiast jeśli chodzi o różne działania związane ze współpracą z Rosją, to przypomnę chociażby rok 2016 i słynną ustawę antywiatrakową, która na wiele lat zablokowała możliwość pozyskiwania energii w ten sposób, co zmusiło nas do tego, żeby pozyskiwać węgiel właśnie z Rosji. On przypływał właśnie z Obwodu Królewieckiego. Rosyjski węgiel, zresztą pozyskiwany prawdopodobnie właśnie gdzieś na tych zagarniętych wówczas rejonach Ukrainy” – dodał.

Piotrowski przypomniał, że w lipcu 2016 roku wiceminister SZ Marek Ziółkowski spotkał się z pierwszym zastępcą MSZ Rosji Władimirem Titowem. „Oni rozmawiali właśnie o przywróceniu ruchu granicznego. Polska strona mówiła, że jest gotowa ten ruch przywrócić. Wiceszef polskiej dyplomacji wyraził gotowość do wznowienia takiego dialogu” – zauważył.

„W 2017 roku MSZ przysłało nam pismo, zachęcało nas do aktywnego udziału w wyjeździe do ówczesnego obwodu kaliningradzkiego, żeby się promować, żeby się prezentować, żeby promować na przykład jachty polskie. Ciekawa sprawa, bo rzeczywiście giną na Ukrainie ludzie, a rząd polski chce promować polskie jachty właśnie w obwodzie kaliningradzkim, tym najbardziej szpiegowskim - jak powiedział Pan poseł Płażyński. Byliśmy wielokrotnie zapraszani do współpracy ze stroną rosyjską, bo tak działał polski rząd” – dodał Piotrowski. (PAP)

autor: Dariusz Sokolnik

dsok/ par/