Włochy/ Papież w telewizji RAI: dzięki pokojowi się zyskuje, na wojnie traci się wszystko
Podczas rozmowy w studiu RAI papież podkreślił: "Media powinny pomagać spotkać się, zrozumieć, zaprzyjaźnić i odesłać diabełki, które niszczą ludziom życie. To jest coś pozytywnego. To nie tylko mówienie o religii, można mówić o Bogu, ale także chodzi o to, by chronić ludzkość, człowieczeństwo".
Mówił o "nikczemności" niektórych ludzi: "to choroba, odczuwają przyjemność w torturowaniu" innych.
"Widzimy to na wojnie, na nagraniach z wojny; tę przyjemność tylu żołnierzy w torturowaniu żołnierzy ukraińskich. Widziałem to na wielu nagraniach. To się dzieje" - stwierdził Franciszek.
Zapytany o to, jak reagować na przypadki nękania wśród dzieci i młodzieży przez rówieśników odparł: "Z serdecznością, z uściskiem. Objąć ich, by odczuli, że miłość, dobroć są silniejsze od agresji".
"Albo wybierzemy drogę miłości, czułości albo inną drogę - obojętności, przez którą dziecko, doświadczające kłopotów, jest pozostawione same sobie" - wskazał papież.
Mówiąc o sprawcach takich czynów nękania zauważył: "Oni wydają się zwycięzcami, ale udają, to udawane zwycięstwo, bo to jest zwycięstwo przez agresję, ból innych".
"Prawdziwe zwycięstwo - wyjaśnił - nie jest agresją, jest łagodne. Dziś nie wychowuje się w duchu łagodności. Uważa się, że być łagodnym to być głupim".
"Nie, łagodność to coś wielkiego. Ten, kto nie jest łagodny, jest przegrany, bo nie jest zdolny do czułości" - ocenił papież.
Przyznał, że także on w dzieciństwie słyszał wrogie słowa. "I musiałem połknąć tę żabę" - dodał wyjaśniając, że musiał to znieść.
Franciszek wypowiedział się też na temat wychowania dzieci. Rodzice - mówił - muszą "przekazywać rzeczy pozytywne , czułość, a także ograniczenia".
"Jeśli wychowujesz chłopca lub dziewczynkę bez żadnych limitów, postępujesz źle. Potrzebują czułość, miłości, ale także ograniczeń; również słowa +nie+" - ocenił.
Zdaniem papieża "ojciec albo matka, którzy nie upominają dzieci, nie robią dobrze".
Zapytany o to o stan zdrowia, odparł: "Jeszcze żyję".
Franciszek odniósł się też do kwestii objawień maryjnych i zauważył, że nie wszystkie są prawdziwe.
Podczas nagrania w studio papież ponownie spotkał się z rodzicami małego dziecka, zmarłego w klinice Gemelii w Rzymie; pocieszał ich w chwili wyjścia ze szpitala 1 kwietnia, gdzie trafił na kilka dni. Franciszek nawiązał do swojej wizyty na oddziale dziecięcym podczas tej hospitalizacji.
"Widziałem tę dziewczynkę dzień wcześniej, jeszcze żyła, ale wiadomo było, że nie da rady, że była w krytycznym stanie. A potem spotkałem rodziców wychodząc z Gemelli" - opowiadał.
Papież mówił, jak ważne jest to, by towarzyszyć innym w chwili bólu. "Także mnie towarzyszono. Nauczyłem się tego, gdy byłem chory w wieku 21 lat, byłem na skraju życia i śmierci". Tak przywołał swoją ciężką chorobę, w wyniku której usunięto mu fragment płuca.
"Ważne są gesty, nie ma słów w obliczu bólu, tylko gesty, milczenie" - powiedział.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ sp/