Ekspert dla PAP: premier Hiszpanii zbiera plon swojej własnej polityki, która przez lata tworzyła głębokie podziały w społeczeństwie
"Niedzielne wybory regionalne i lokalne w Hiszpanii, to nie tylko miażdżące zwycięstwo centroprawicy (Partia Ludowa - PP) i konserwatystów (VOX), ale przede wszystkim miażdżąca porażka Pedro Sancheza, jego kontrowersyjnej koalicji, w skład której wchodzili byli terroryści i jego polityki nakierowanej na tworzenie podziałów" - ocenia Ballester.
"Sanchez szybko zorientował się w sytuacji, natychmiast rozwiązał parlament i rozpisał przedterminowe wybory, aby przynajmniej spowolnić erozję poparcia i, bardziej cynicznie, zachować przywództwo w Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). Pomimo wybranego terminu (środek lata) i wątpliwości co do wykonalności głosowania korespondencyjnego w obliczu oszustw popełnianych przez członków partii socjalistycznej, prawdopodobne jest, że dni Sancheza u władzy są policzone, a w historii Hiszpanii rozpocznie się nowy rozdział" - podkreśla ekspert.
Jak prognozuje, zwycięzcą przedterminowych wyborów będzie lider centroprawicowej PP Alberto Feijoo, ale najprawdopodobniej do stworzenia stabilnego rządu będzie on potrzebował konserwatystów z VOX, którzy w niedzielnych wyborach podwoili swój dotychczasowy wynik.
"Tego właśnie oczekuje przytłaczająca większość Hiszpanów: prawicowej koalicji mającej na celu odwrócenie szkodliwej polityki prowadzonej przez Sancheza i w dużej mierze inspirowanej przez skrajnie lewicowego koalicjanta - Podemos. W ciągu ostatnich czterech lat Hiszpania poruszała się na śliskim stoku demagogii, kiepskiego zarządzania finansami i ideologii +woke+. Potrzebny jest zwrot o 180 stopni, a nie kosmetyczna, rutynowa zmiana. Piłka jest po stronie Partido Popular" - konkluduje Ballestar.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ mal/