Gwiazdor „Gladiatora” skarży się na niskie zarobki. "Czuję się oszukiwany"
Djimona Hounsou można aktualnie oglądać na ekranach kin w komiksowym widowisku „Shazam! Gniew bogów”. W przeszłości aktor zagrał w wielu wysokobudżetowych filmach reżyserowanych przez najlepszych twórców w branży. Wystąpił m.in. w serii „Szybcy i wściekli”, w „Amistad” Stevena Spielberga, a także w „Gladiatorze” Ridleya Scotta, a za role w filmach „Nasza Ameryka” i „Krwawy diament” był nominowany do Oscara. Mimo tak imponującego dorobku Hounsou, jak sam twierdzi, nie może liczyć na godziwe płace. „Ciągle walczę o to, żeby zarobić trochę grosza. Niektórzy ludzie, u boku których zaczynałem swoją karierę w tej branży, są obecnie bardzo dobrze sytuowani, choć nie mają takich osiągnięć mierzonych nagrodami jak ja. Czuję się więc ogromnie oszukiwany pod względem finansowym w kontekście włożonego nakładu pracy” – powiedział Hounsou w rozmowie z gazetą „The Guardian”.
Aktor poskarżył się także na to, że choć ma spory dorobek, wciąż musi się wykłócać o pieniądze. „Ciągle muszę udowadniać, że zasługuję na swoją gażę. Zawsze wyskakują z takim tekstem, że mają ograniczony budżet, ale przekonują, że kochają mnie i są przekonani, że wniosę tak dużo do proponowanej mi roli. Film za filmem. To nieustanna walka. Wciąż czekam na film, za który zarobię sprawiedliwą kwotę” – stwierdził gwiazdor.
Hounsou ma pretensjie nie tylko o gaże, ma też poczucie, że był niesprawiedliwie traktowany przy nominacjach do Oscarów. Jego przełomowa rola zbuntowanego niewolnika w filmie „Amistad” w ogóle nie została doceniona, a do Oscara nominowany został jedynie występujący w tym filmie Anthony Hopkins. W przypadku „Krwawego diamentu”, choć razem z Leonardo DiCaprio zagrali w nim dwie równorzędne role, to popularny Leo został nominowany w kategorii dla najlepszego aktora pierwszoplanowego, a Hounsou otrzymał nominację za drugi plan. „Naprawdę czułem się oszukany. Dzisiaj tak wiele mówi się o tym, że Oscary są przesadnie białe. Pamiętam czasy, kiedy nie miałem żadnego wsparcia. Nie wspierał mnie przemysł, nie wspierały media, nie wspierali mnie nawet moi pobratymcy. Miałem wrażenie, że mam się cieszyć, że dostałem nominację i tyle” – stwierdził aktor. (PAP Life)
kal/ gra/