Ekstraklasa piłkarska - remisy drużyn z czołówki (podsumowanie)
Obecny sezon jest wyjątkowy, bowiem z uwagi na listopadowo-grudniowy mundial w Katarze zimowa przerwa w ekstraklasie trwała prawie 70 dni.
Jak przypomniano na oficjalnej stronie rozgrywek, pierwszy raz od sezonu 2010/11 nie było żadnego meczu w grudniu. Tak długiej zimowej przerwy nie zanotowano od edycji 2012/13. Wówczas liczyła 74 dni (od 10 grudnia do 22 lutego). W kolejnych sezonach ani razu ten okres nie przekroczył już 60 dni.
Piłkarze wrócili na boiska w piątek, ale nie rozpieszczali kibiców. W meczach Miedzi Legnica z Radomiakiem oraz Stali Mielec z broniącym tytułu Lechem Poznań nie padły ani jedna bramka.
Remisy zanotowano również w dwóch pierwszych sobotnich spotkaniach, choć już z golami.
Najpierw zdecydowany lider Raków Częstochowa zremisował 1:1 w Grodzisku Wielkopolskim z występującą tam w roli gospodarza Wartą Poznań.
Wicemistrz Polski z dwóch poprzednich sezonów grał od 30. minuty w dziesiątkę - czerwoną kartkę za uderzenie łokciem rywala zobaczył Chorwat Fran Tudor.
W tym momencie Raków przegrywał już 0:1 po samobójczym golu Serba Milana Rundica, a w 58. minucie wyrównał Grek Stratos Svarnas, ustalając wynik meczu.
Zakończyła się więc zwycięska seria Rakowa, która trwała dziewięć meczów (siedem w ekstraklasie i dwa w Pucharze Polski).
"Z wyniku nie jestem zadowolony, bo przyjechaliśmy tu wygrać. Okoliczności tego meczu były dość nietypowe. Dostaliśmy czerwoną kartkę już w pierwszej połowie i musieliśmy grać 10 na 11, gdy dodatkowo jeszcze przegrywaliśmy. Odrobienie tych strat było już naszym sukcesem" - przyznał trener gości Marek Papszun.
Jego zespół ma 42 punkty i o dziesięć wyprzedza Legię Warszawa, która w niedzielę podejmie Koronę Kielce.
Trzeci Widzew i czwarta Pogoń (po 30 pkt) zagrały w sobotę ze sobą, a prawie 18 tysięcy widzów w Łodzi zobaczyło ciekawe i bardzo emocjonujące spotkanie.
Widzewiacy przegrywali trzykrotnie, lecz za każdym razem potrafili doprowadzić do wyrównania. Gola na 3:3 strzelił z rzutu karnego w doliczonym czasie gry austriacki obrońca Martin Kreuzriegler.
"Jest w nas umiarkowana radość ze zremisowania w ostatnich sekundach, ale też niedosyt, bo byliśmy bliżsi strzelenia większej liczby bramek niż rywal. Mieliśmy poprzeczki, słupek i dobrą sytuację Serafina Szoty" - przyznał trener łodzian Janusz Niedźwiedź.
Do nieco zaskakującego rozstrzygnięcia doszło wieczorem we Wrocławiu, gdzie w derbach regionu Śląsk uległ Zagłębiu Lubin aż 0:3.
Gospodarze mieli szanse na gole, ale nie potrafili ich wykorzystać - nawet rzutu karnego. W 90. minucie strzał Duńczyka Patricka Olsena obronił Jasmin Buric.
Lubinianie, którzy w przerwie między rundami zatrudnili na stanowisku trenera cenionego w kraju Waldemara Fornalika, awansowali na 13. miejsce (20 pkt). Śląsk jest jedenasty (21).
Na niedzielę, oprócz wspomnianej konfrontacji Legii z Koroną, zaplanowano mecze Piasta Gliwice z Jagiellonią Białystok i Lechii Gdańsk z Wisłą Płock.
Obecną serię zakończy poniedziałkowe spotkanie Cracovia Kraków - Górnik Zabrze. (PAP)
bia/ sab/