Christian Bale gra w komiksowych produkcjach, ale nie odróżnia Uniwersum Marvela od DC Comics
Dla Bale’a rola Gorra, Rzeźnika bogów, to kolejna rola w komiksowej produkcji. Wcześniej można go było zobaczyć w roli Batmana w trzech filmach Christophera Nolana zrealizowanych na podstawie komiksów wydawnictwa DC Comics. Teraz Bale dołączył do konkurencyjnego uniwersum i, jak sam mówi, ani chwili się nad tym nie zastanawiał.
„Nawet nie przeszło mi to przez głowę. Ludzie dziwili się, że dołączyłem do MCU. A ja dziwiłem się im. Co zrobiłem? G…o tam, do niczego nie dołączyłem, dziękuję bardzo. Dziwiłem się, co to takiego MCU. Musiałem pytać, co to jest” – wyjaśnia Bale w rozmowie z magazynem „Total Film”.
Bale opowiedział też o swoim antybohaterze. „Jest w nim oczywiście domieszka Nosferatu. Od razu wiesz, czym się zajmuje, bo jego imię (Gorr, Rzeźnik bogów) mówi samo za siebie. Popełniłem jednak ten błąd i wyszukałem Gorra w Google. I okazało się, że w komiksach ciągle biega w stringach. I pomyślałem, że zatrudnili nie tego aktora, co powinni. Ale wtedy Taika szybko wyjaśnił, że nie będzie żadnego biegania w stringach. Cały czas jednak myślałem o tym, co może zrobić z moimi scenami nagranymi na tle bluescreenu. Mógłby tam dodać potem, co tylko zechce” – nie bez pewnego zaniepokojenia mówił dalej Bale.
Jak się okazuje w filmie „Thor: Miłość i grom” miała się też znaleźć scena tańca do piosenki Kate Bush. Wokalistki, którą ostatnio rozsławił czwarty sezon serialu „Stranger Things”. „Taika i ja chcieliśmy nakręcić scenę tańca, ale nie udało nam się tego zrobić. Pracowaliśmy jednak nad układami do kawałka Kate Bush. Taika zdał sobie jednak sprawę z tego, że nie pozwolą nam wykorzystać tych scen w filmie. Powiedziałbym więc, że najczęściej wpatrywałem się w teledysk do utworu „Come to Daddy” Aphex Twin. Ale nawet nie wiem, czy te sceny znajdą się w finalnej wersji filmu” – puentuje popularny aktor. (PAP Life)
kal/moc/