Kanada/ Pierwsze po wyborach posiedzenie nowego parlamentu
Nową kadencję kanadyjskiego parlamentu Izba Gmin rozpoczęła od wyboru spikera, niezbędnego przed rządowym expose. Zgodnie z kanadyjską tradycją parlamentarną tzw. "speech from the throne" (mowę tronową) odczyta gubernator generalna Mary Simon. Spikerem Izby Gmin został pełniący tę funkcję w poprzedniej kadencji liberał Anthony Rota, który w głosowaniu pokonał sześcioro innych kandydatów.
Tworząca po raz trzeci rząd Partia Liberalna już zapowiedziała w poniedziałkowym tweecie, że priorytetami będą "działania związane z przyśpieszającymi zmianami klimatu, zakończenie walki z Covid-19 i inwestycje w dostępne finansowo budownictwo mieszkaniowe".
Kanadyjskie media krytykowały Trudeau za ogłoszenie w sierpniu br., w połowie kadencji parlamentu, przedterminowych wyborów podczas pandemii. Po wyborach krytyka trwała, bo układ sił w parlamencie zmienił się nieznacznie. Liberałowie, choć zwiększyli liczbę swoich parlamentarzystów ze 155 do 159, to znów nie uzyskali 170 miejsc niezbędnych do osiągnięcia większości w liczącej 338 parlamentarzystów Izbie Gmin. Kanadyjski Senat nie pochodzi z wyborów.
Jednak w tygodniach po wyborach, w których wzięło udział 62,5 proc. uprawnionych, jak podało Elections Canada, krajowe biuro wyborcze, zaczęły się rozliczenia w partiach.
Najszybciej stały się widoczne tarcia w Partii Zielonych, której liderka Annamie Paul nawet nie weszła do parlamentu ze swojego okręgu, a Zieloni nadal mają 2 miejsca. Tuż po wyborach Paul poinformowała, że ustępuje, a w czasie konferencji prasowych mówiła o nieokreślonych atakach ze strony partyjnych kolegów. W minionym tygodniu zarząd partii przyjął jej rezygnację.
Partia konserwatywna nadal ma 119 miejsc w parlamencie. Lidera torysów Erina O’Toole krytykowano za niejasne stanowisko w sprawie szczepień i dostępu do broni, ale dopiero w ostatnich tygodniach przywództwo O’Toola zakwestionował senator Michael MacDonald, pisząc w liście do konserwatystów, że próba zaprezentowania partii jako centrowej była nieudana.
Tydzień temu konserwatywna senator Denise Batters wezwała do przedterminowego głosowania nad wotum zaufania wobec lidera, a O’Toole wyrzucił następnego dnia Batters z klubu parlamentarnego, po czym konserwatywni senatorzy zdecydowali, że Batters pozostanie w klubie. Agencja The Canadian Press uznała, że "konserwatywni senatorzy stawiają wyzwanie O’Toolowi".
Najmniej głosów w sprawie rozliczeń dobiegało z lewicowej Nowej Partii Demokratycznej (NDP), która dużą część kampanii poprowadziła w mediach społecznościowych, a promowano przede wszystkim lidera NDP Jagmeeta Singha. Partia zwiększyła budżet reklamowy z 10 mln CAD w 2019, gdy do Izby Gmin wprowadziła 24 parlamentarzystów do 24 mln CAD, uzyskując tylko jedno dodatkowe miejsce. Portal Nationalobserver.com, cytował m.in. wspierającego NDP politycznego analityka Evana Scrimshawa, który pisał o swoim gniewie na "głęboko niepoważną kampanię" prowadzoną przez Singha, który "powinien zrezygnować".
Bloc Quebecois uzyskał 32 miejsca, tyle samo co w wyborach w 2019 r. Ta promująca niezależność Quebec partia deklaruje, że ważne dla niej są wyłącznie decyzje dotyczące francuskojęzycznej prowincji.
Jednym z najciekawszych dla obserwatorów kanadyjskiej sceny politycznej wydarzeń tegorocznych wyborów była pozycja populistycznej People’s Party of Canada (PPC), której liderem jest były konserwatysta Maxime Bernier. PPC uzyskała dwa razy więcej głosów niż dwa lata temu i więcej niż uzyskali Zieloni, ale nie wygrała w żadnym z jednomandatowych okręgów, więc nie wprowadziła nikogo do parlamentu. Jak wynika z badań postaw, główna różnica między zwolennikami partii konserwatywnej a PPC to niechęć PPC wobec szczepionek. Politolodzy w magazynie "The Conversation" komentowali, że każda próba przesunięcia konserwatystów do centrum grozi utratą głosów na rzecz właśnie PPC.
Z Toronto Anna Lach (PAP)
lach/ zm/