Komendant Główny Policji spotkał się z policyjnymi lotnikami biorącymi udział akcji gaśniczej w Turcji
Do spotkania kierownictwa Komendy Głównej Policji z policyjnymi lotnikami doszło w środę w nowym hangarze warszawskiej bazy lotnictwa policyjnego. Uczestniczyli w nim m.in.: Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk, Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Roman Kuster, Dyrektor Głównego Sztabu Policji insp. Maciej Nestoruk oraz policjanci i pracownicy Zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP.
"W imieniu Prezydenta RP, Ministra MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz własnym chciałbym nisko pokłonić się Wam i podziękować za niezwykłą misję, którą realizowaliście w sierpniu na terenie Turcji. Pokazaliście całemu światu Wasz niezwykły profesjonalizm i zaangażowane w działaniach gaśniczych prowadzonych w niezwykle trudnym, górskim terenie, przy silnym zadymieniu i prądach. Wszystko zrealizowaliście w sposób bardzo precyzyjny i skrupulatny. Dziękuję Wam za ogromne poświęcenie i gotowość do działań z ogromnym ryzykiem" - powiedział podczas spotkania Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.
Z kolei rzecznik KGP w rozmowie z PAP przypomniał, że kilka dni przed wylotem policjanci i strażacy ćwiczyli wspólnie na poligonie pod Warszawą. "Wtedy nawet nie przypuszczali, że tak szybko przyjdzie im sprawdzić swoje dotychczasowe umiejętności w prawdziwych a nie symulowanych działaniach" - podkreślił inspektor Mariusz Ciarka
"Ze strony policji w misji gaśniczej w Turcji brało udział czterech pilotów: naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP insp. pil. Robert Sitek, naczelnik Wydziału Szkolenia Lotniczego ZLP GSP KGP mł. insp. pil. Marcin Gwizdowski, kom. pil. Adrian Stefanowski i nadkom. Marcin Gancarz oraz czterech mechaników pokładowych: asp. sztab. Jan Paszko, podkom. Andrzej Sowiński, podkom. Przemysław Jezutek i post. Norbert Hyjek" - wyliczył.
Przekazał, że na miejscu przez tydzień policjanci mierzyli się z ekstremalnymi warunkami. "Temperatura przekraczająca 40 stopni Celsjusza, silny wiatr i dym, który ograniczał widoczność wymagały od nich nie tylko dobrej kondycji fizycznej, ale również dużej ostrożności. W tak trudnych warunkach załogi poradziły sobie doskonale, a i policyjny śmigłowiec sprawdził się znakomicie" - zaznaczył.
"Każdego dnia po odprawie z tureckimi ratownikami w lokalnym sztabie z lotniska Dalaman startował policyjny śmigłowiec S-70i Black Hawk, którym dwa zespoły (dwóch policyjnych pilotów i dwóch mechaników pokładowych oraz operator sprzętu z PSP) na zmianę od rana do późnego wieczora prowadziły akcje gaśnicze w rejonie Otman Fire Area. Ale do ich zadań należało nie tylko gaszenie czy też dogaszanie pożarów. Ich zadania zostały również poszerzone o wykonywanie lotów patrolowych i wyszukiwanie aktywnych źródeł ognia w kolejnych strefach" - tłumaczył.
Podał przy tym, że polscy ratownicy mieli do dyspozycji dwa specjalne zbiorniki na wodę: jeden o pojemności 1,5 tys. litrów i drugi – 3 tys. litrów. "Wodę pobierano najczęściej ze specjalnie przygotowanych do tego celu sztucznych zbiorników. Łącznie w ciągu 7 dni dokonano 214 zrzutów, czyli ponad 640 ton wody, w miejsca, które precyzyjnie wskazywał będący też na pokładzie turecki koordynator" - podkreślił Ciarka.
"Jak mówili policyjni lotnicy biorący udział w akcjach gaśniczych, najwięcej pracy mieli tuż po przylocie. W większości przypadków akcje z powietrza były jedynym możliwym sposobem ugaszenia pożaru lasów w rejonach górzystych, do których wozy strażackie nie były w stanie dotrzeć. Dzięki działaniu wielu samolotów i śmigłowców biorących udział w działaniach sukcesywnie udało się pokonać żywioł. Policyjni lotnicy bezpiecznie zakończyli tę wyjątkową zagraniczną misję" - dodał. (PAP)
Autor: Bartłomiej Figaj
bf/ robs/