Białystok/ Koniec procesu ws. wybuchu w pasażu handlowym - w sierpniu mowy końcowe
Sąd rejonowy wyjaśnia okoliczności eksplozji wywołanej z użyciem prymitywnego urządzenia wybuchowego; doszło do niej w 2018 roku w pasażu handlowym w centrum Białegostoku. Nikt nie został ranny i nie było poważniejszych strat materialnych, nie była konieczna ewakuacja pracowników czy klientów.
Według Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, która w śledztwie posiłkowała się opiniami biegłych, eksplozja mieszaniny pirotechnicznej w połączeniu ze znajdującymi się w pobliżu butelkami z łatwopalną substancją byłaby jednak - gdyby doszło do pożaru - dużym zagrożeniem dla ludzi i mienia.
Ostatecznie zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji, której skutki zagrażały zdrowiu i życiu ludzi oraz mieniu usłyszeli pracownik sklepu komputerowego w tym pasażu i administrator budynku. W ocenie śledczych, oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
Według aktu oskarżenia, pierwszy z nich na zlecenie drugiego przygotował ładunek wybuchowy, składający się m.in. z petard, dwóch plastikowych butelek wypełnionych benzyną, włącznika elektrycznego i transformatora. To administrator miał ów ładunek zdetonować zdalnie ze swojego pomieszczenia. Doszło do wybuchu petard i było zagrożenie zapłonu benzyny, co ostatecznie nie nastąpiło.
Na początku procesu 37-letni pracownik sklepu przyznał się do zarzutu, wyraził skruchę, przepraszał. Twierdził, że ładunek przygotował na prośbę drugiego z oskarżonych; dostał za to 300 zł, które miały pokryć koszty. Drugi z oskarżonych zaprzecza jednak, by miał z tym jakikolwiek związek. Prokuratura uważa jednak, że 67-latek chciał - poprzez pozorowany "zamach" - wzbudzić zainteresowanie sobą i współczucie u użytkowników pasażu, skarżących się na sposób, w jaki administruje on lokalami w tym budynku.
W lutym sąd zdecydował, że chce zapoznać się jeszcze z aktami sprawy karnej, dotyczącej zarzutów m.in. podrabiania faktur przez młodszego z oskarżonych. Materiały tej sprawy zostały włączone; zapadł tam nieprawomocny wyrok skazujący, ale obrona zapowiada apelację.
Ponieważ strony nie zgłosiły żadnych nowych dowodów, w procesie dotyczącym wybuchu w pasażu sąd zamknął w piątek przewód sądowy, ale nie doszło do wygłoszenia mów końcowych. Jeden z adwokatów poprosił bowiem o więcej czasu na przygotowanie się do wystąpienia końcowego.
Z braku terminów w najbliższych tygodniach i w związku z okresem urlopowym, w tej sytuacji sprawa została odroczona do drugiej połowy sierpnia. Wcześniej sąd zapowiedział możliwość modyfikacji kwalifikacji prawnej czynów zarzuconych oskarżonym.(PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ mark/