Francja/ Prezydent Macron: koniec francuskiej ekspedycji wojskowej w Sahelu
Bezpośrednim powodem wycofania się z obecności wojskowej w Afryce jest niedawny zamach stanu w Mali, ale eksperci zwracają uwagę, że operacja obejmowała coraz większe terytorium, nie przynosząc najmniejszych korzyści strategicznych i politycznych. Prezydent zapowiedział opuszczenie francuskich baz i drastyczną redukcję liczby wojskowych. Szczegóły mają być podane pod koniec miesiąca.
Interwencję francuską rozpoczęła operacja Serval, która w 2013 oczyściła większość północnego Mali zajętego przez terrorystyczne organizacje islamistyczne.
Na konferencji prasowej prezydent Macron powiedział, że walka przeciw terrorystom odbywać się teraz będzie głównie poprzez działalność „sił specjalnych operacji Takuba” (struktura gromadząca teoretycznie oddziały europejskie, ale od początku ub. roku, gdy zaczęto je formować, wciąż nie osiągnęła gotowości bojowej).
Emmanuel Macron podkreślił, że w Afryce pozostaną setki francuskich żołnierzy, którzy wraz z europejskimi, amerykańskimi i afrykańskimi sojusznikami, „będą interweniować jedynie przeciw terrorystom”. Według prezydenta francuska armia nie może bić się w zastępstwie „państw, które odmawiają wzięcia odpowiedzialności”.
Według komentatorów jest to nawiązanie do Mali, gdzie autorzy puczu dążą obecnie do negocjacji z organizacjami dżihadystycznymi, co jest nie do przyjęcia dla Paryża.
Były minister obrony Herve Morin, centrystyczny przewodniczący regionu Normandia, przypominając, że już w lutym uprzedzał, że „Barkhane stanie się naszym Afganistanem, operacją bez końca i bez rozwiązania”, pochwalał wpisem decyzję głowy państwa „wycofania naszych wojsk”.
„Ta strategia ingerencji podobna do interwencji amerykańskiej w Afganistanie nie działa” – orzekł dysydent z partii prezydenckiej LREM, deputowany Aurelien Tache. Koniec Barkhane powinien przynieść refleksję nad ewolucją stosunków z „pewną liczbą państw afrykańskich” – wezwał polityk.
Antoine Glaser, dziennikarz od lat specjalizujący się w sprawach afrykańskich, podkreślał w wywiadzie dla radia „France Inter”, że w Sahelu „Francja wydawała się bardzo samotna”.
Politolog Marc-Antoine Perouse de Montclos tłumaczył w radiu „France Info”, że żadna liczba francuskich żołnierzy nie zastąpi struktur państwowych, które są tam skorumpowane, często nieprawowite i nie panują ani nad policją, ani nad armią”.
Komentatorka telewizji C-News mówiła, że „Interwencja w roku 2013 miała sens, bo jej celem było odbicie zajętych przez dżihadystów terytoriów, obecnie jednak nie wiadomo, o co biją się Francuzi”. (PAP)
llew/ tebe/