Dramatyczny obraz powodzi we wsi Wronów. "Czekaliśmy na strychu, aż ktoś po nas przypłynie" [ZDJĘCIA]
Przez tydzień wieś Wronów w gminie Lewin Brzeski była niemal całkowicie odcięta od świata po zalaniu przez Nysę Kłodzką. Przez cały czas na miejscu pracowali jednak strażacy.
- Pomału będziemy wracać do swojej rzeczywistości - sprzątać, sprzątać i jeszcze raz sprzątać. Żeby cokolwiek zrobić, trzeba wszystko powynosić. Woda w mieszkaniu sięgała 120 centymetrów, mniej więcej 15 centymetrów nad kuchenką, a niżej pływało wszystko.
- W kwietniu robiłem kapitalny remont na parterze i zalało wszystko. Wymieniłem elektrykę, hydraulikę, przerobiłem ściany - mieszkanie było jednopokojowe, zrobiłem dwa pokoje, nową łazienkę i kuchnię, a teraz cały dobytek szlag trafił.
- Moim zdaniem, poszło kijowo. Miałem nadzieję, że po 1997 roku jesteśmy zabezpieczeni i sytuacja będzie wyglądać lepiej, a nie, że cała wioska znajdzie się pod wodą. Czekaliśmy na strychu na ratunek, aż ktoś wreszcie przypłynie po nas. W mieszkaniu wszystko przepadło, na remont potrzebuję co najmniej 100 tysięcy złotych.
Okazuje się natomiast, że na miejscu przez cały czas pracowała straż pożarna, między innymi grupa specjalna "Neptun" z województwa pomorskiego oraz sekcja pływająca kompanii z Olsztyna. Strażacy cały czas wypompowują wodę, uszczelnili też wyrwę w wale. Mundurowi zapewniają, że we Wronowie zostali tylko ci mieszkańcy, którzy odmówili ewakuacji.
We Wronowie mieszka około 150 osób. Część została ewakuowana do szkoły podstawowej w Łosiowie.