Zaatakowani rano nyscy policjanci wyszli ze szpitala
– Rodzina mężczyzny zadzwoniła po pogotowie, a potem my zostaliśmy wezwani /przeczytaj więcej o zdarzeniu tutaj/ – mówi st. sierż. Katarzyna Janas, rzecznik nyskiej policji. – Okazało się bowiem, że funkcjonariusze, lekarz pogotowia wraz z sanitariuszami zostali zaatakowani przez 49-letniego mężczyznę. Kilkakrotnie uderzył on policjantów i lekarza, na oślep, po czym wybiegł z tego mieszkania
Czy to prawda, że miał maczetę lub podobne narzędzie w ręku?
– 49-latek miał w ręku taki drewniany pal, jakby drąg. Następnie mężczyzna oddalił się, a policjant zatrzymał go w okolicach Alei Wojska Polskiego, w rejonie klasztoru. Został on przekazany w asyście policji pogotowiu, a następnie przewieziony do szpitala psychiatrycznego – dodaje st. sierż. Katarzyna Janas.
Mężczyzna należał do jednego z bractw rycerskich.
Dorota Kłonowska (oprac. KK)