- Zadzwonił do nas pan, który przejeżdżał akurat przez Jędrzychowice, niedaleko Kietrza, około 40 kilometrów od nas, przy granicy czeskiej. Powiedział, że zatrzymał się samochodem, widzi go jak siedzi pod drzewem, jest spokojny. Poprosiłem tego pana, czy mógłby po cichu otworzyć drzwi, podejść do niego i załapać go za szelki. Pan na początku nie chciał, bał się, ale pogadaliśmy chwilkę i tak zrobił. My już byliśmy w drodze i wszystko się udało.

Lambo podczas swojej wyprawy nieco schudł, ale jest w dobrym stanie. Jak mówi pan Arek, był już na spacerze, jednak ciągnie go do domu.

Dodajmy, że kierowca, który pomógł schwytać serwala otrzymał nagrodę.