Nysa potępia upamiętnienie przez Tarnopol dowódcy UPA. Samorząd nie wyklucza zerwania współpracy z ukraińskim miastem
Nysa sprzeciwia się decyzji władz Tarnopola, które uhonorowały jednego z wysoko postawionych działaczy UPA. Włodarze Nysy nie wykluczają nawet zerwania nawiązanego przed 6 laty partnerstwa pomiędzy miastami.
Przewodniczący nyskiej rady miejskiej Paweł Nakonieczny wskazuje, że działania władz ukraińskiego miasta to cios dla wielu Polaków.
- Zwłaszcza dla nas, nysan, to jest bardzo wrażliwy temat, ponieważ wielu mieszkańców Nysy wywodzi się z Tarnopola bądź okolic i ich rodziny zostały wymordowane przez nacjonalistów ukraińskich. Dla nas jest to policzek. Liczymy na to, że władze ukraińskie się zreflektują. Jeżeli nie zmienią swojej decyzji, nie cofną jej, to nie będzie dla nas możliwości współpracy w przyszłości - zapowiada.
Samorządowiec przyznaje, że zanim stadionowi w Tarnopolu nadano imię Romana Szuchewycza, nikt z władz tego miasta nie sygnalizował ani nie wyjaśniał swoich motywacji włodarzom Nysy. Do tej pory autorzy apelu nie otrzymali też żadnej odpowiedzi od strony ukraińskiej.
Nysa to jednak niejedyne miasto, które potępiło ostatnie wydarzenia w Tarnopolu. Na podobny krok zdecydowały się m.in. władze Zamościa, które zrezygnowały z realizacji wspólnego projektu promującego historię obu narodów. Na ten cel planowano dotąd przeznaczyć prawie 70 tysięcy euro.
Protest wobec uhonorowania nacjonalistycznego zbrodniarza wyrazili też ambasadorowie Polski i Izraela na Ukrainie.