PSL o swoich szansach w zbliżających się wyborach parlamentarnych
- Koalicja Polska to projekt zrzeszający osoby o przekonaniach chadeckich i centrowych - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" Marcin Oszańca, rzecznik prasowy opolskich struktur PSL. - Chcieliśmy zbudować blok na wybory parlamentarne i pokazać, że opozycja musi wystartować w dwóch blokach.
- Do współpracy zaprosiliśmy Platformę Obywatelską - dodaje gość Radia Opole.
- Projekt Koalicja Europejska, który był zawiązany na wybory europejskie, poniósł porażkę. 7 procent różnicy poparcia dla nas, a dla Prawa i Sprawiedliwości, trzeba to nazwać porażką. Pokazano, że taka koalicja od "Sasa do Lasa" niestety, nie jest w stanie jeden duży blok pokonać Prawo i Sprawiedliwość.
- Podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego zabrakło wspólnej idei i programu wyborczego, narzucono nam kwestie światopoglądowe - dodaje Marcin Oszańca. - Brak wspólnego programu zdecydował także o rozdzieleniu naszych dróg przed jesiennymi wyborami - zaznacza.
- Zabrakło jednak wspólnego programu, wspólnych wartości. Później powstały takie zaporowe warunki, czyli wspólny klub. Za tym idzie oczywiście obcięcie subwencji, czyli tak naprawdę, wszystko przechodziłoby przez kasę Platformy. Bylibyśmy na takim garnuszku, na łasce Platformy. Brak tej podmiotowości w postaci naszego klubu, co było najważniejsze dla nas tak na prawdę.
- Na pewno przekroczymy pięcioprocentowy próg wyborczy, zdobędziemy wystarczającą liczbę mandatów, aby stworzyć swój własny klub - ocenia rzecznik prasowy opolskich struktur PSL.
- Projekt Koalicja Europejska, który był zawiązany na wybory europejskie, poniósł porażkę. 7 procent różnicy poparcia dla nas, a dla Prawa i Sprawiedliwości, trzeba to nazwać porażką. Pokazano, że taka koalicja od "Sasa do Lasa" niestety, nie jest w stanie jeden duży blok pokonać Prawo i Sprawiedliwość.
- Podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego zabrakło wspólnej idei i programu wyborczego, narzucono nam kwestie światopoglądowe - dodaje Marcin Oszańca. - Brak wspólnego programu zdecydował także o rozdzieleniu naszych dróg przed jesiennymi wyborami - zaznacza.
- Zabrakło jednak wspólnego programu, wspólnych wartości. Później powstały takie zaporowe warunki, czyli wspólny klub. Za tym idzie oczywiście obcięcie subwencji, czyli tak naprawdę, wszystko przechodziłoby przez kasę Platformy. Bylibyśmy na takim garnuszku, na łasce Platformy. Brak tej podmiotowości w postaci naszego klubu, co było najważniejsze dla nas tak na prawdę.
- Na pewno przekroczymy pięcioprocentowy próg wyborczy, zdobędziemy wystarczającą liczbę mandatów, aby stworzyć swój własny klub - ocenia rzecznik prasowy opolskich struktur PSL.