Mieszkają w lokalu po sklepie mięsnym i czekają na mieszkanie socjalne. Szanse mają jednak niewielkie
Nieszczelne szyby i drzwi, brak centralnego ogrzewania i bezpośredniego dostępu do ubikacji. W takich warunkach, w dwóch pomieszczeniach po sklepie mięsnym, żyją dwie rodziny w Głubczycach.
Na niecałych 50 metrach kwadratowych mieszka 10 osób, w tym czworo małych dzieci. Jedną zimę już przetrwali, ale kolejnej już sobie nie wyobrażają. Liczą, że gmina przekaże im lokal socjalny.
- Tyle, że urzędnicy nie interesują się naszym losem - mówi Izabela Gabor. - Pierwszy raz jak poszliśmy do urzędu miasta, to nie było żadnej dyskusji, bo powiedziano nam, żeby o cokolwiek się starać, to trzeba być zameldowanym. Mąż w związku z tym się zameldował. Chodziliśmy, prosiliśmy, błagaliśmy urząd miasta, ale zostaliśmy wyrzuceni, a wtedy nie mieliśmy nawet gdzie spać.
Kazimierz Bedryj, zastępca burmistrza Głubczyc, uspokaja i tłumaczy, że wszystko okaże w październiku. Teraz bowiem trwa procedura związana z uzupełnianiem list chętnych na takie mieszkania.
- Pierwszy wniosek złożony przez tych państwa był niekompletny. Drugi jest dobrze wypełniony, więc teraz pozostała kwestia opinii komisji mieszkalnictwa - mówi Bedryj. - Jeżeli rodzina spełni trzy kryteria zawarte w naszej uchwale - dochodowe, metrażowe i nie posiada żadnej innej nieruchomości, to może zakwalifikować się na listę na przydział lokali na rok 2019. Później w zależności, czy takie lokale posiadamy, to je przydzielamy.
Radny miejski i członek komisji mieszkalnictwa Józef Lenartowicz nie ma wątpliwości, że szanse na uzyskanie przez te rodziny socjalnego lokum są małe.
- W gminie takich mieszkań właściwie nie ma, a oczekujących jest dużo. Szczególnie, że lokal dla 10 osób musi spełniać dodatkowe warunki - mówi Lenartowicz. - To lokale przynajmniej o powierzchni 55 metrów kwadratowych i to muszą być lokale, które mają co najmniej trzy pokoje. Mamy takie lokale w naszych budynkach, ale one są zajęte przez lokatorów. Także trudno na dziś będzie znaleźć mieszkania, które spełniają warunki.
W zasobach gminy Głubczyce jest niecałe 130 lokali socjalnych.
- Tyle, że urzędnicy nie interesują się naszym losem - mówi Izabela Gabor. - Pierwszy raz jak poszliśmy do urzędu miasta, to nie było żadnej dyskusji, bo powiedziano nam, żeby o cokolwiek się starać, to trzeba być zameldowanym. Mąż w związku z tym się zameldował. Chodziliśmy, prosiliśmy, błagaliśmy urząd miasta, ale zostaliśmy wyrzuceni, a wtedy nie mieliśmy nawet gdzie spać.
Kazimierz Bedryj, zastępca burmistrza Głubczyc, uspokaja i tłumaczy, że wszystko okaże w październiku. Teraz bowiem trwa procedura związana z uzupełnianiem list chętnych na takie mieszkania.
- Pierwszy wniosek złożony przez tych państwa był niekompletny. Drugi jest dobrze wypełniony, więc teraz pozostała kwestia opinii komisji mieszkalnictwa - mówi Bedryj. - Jeżeli rodzina spełni trzy kryteria zawarte w naszej uchwale - dochodowe, metrażowe i nie posiada żadnej innej nieruchomości, to może zakwalifikować się na listę na przydział lokali na rok 2019. Później w zależności, czy takie lokale posiadamy, to je przydzielamy.
Radny miejski i członek komisji mieszkalnictwa Józef Lenartowicz nie ma wątpliwości, że szanse na uzyskanie przez te rodziny socjalnego lokum są małe.
- W gminie takich mieszkań właściwie nie ma, a oczekujących jest dużo. Szczególnie, że lokal dla 10 osób musi spełniać dodatkowe warunki - mówi Lenartowicz. - To lokale przynajmniej o powierzchni 55 metrów kwadratowych i to muszą być lokale, które mają co najmniej trzy pokoje. Mamy takie lokale w naszych budynkach, ale one są zajęte przez lokatorów. Także trudno na dziś będzie znaleźć mieszkania, które spełniają warunki.
W zasobach gminy Głubczyce jest niecałe 130 lokali socjalnych.