- W sumie wszystkie te konkurencje pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Podstawowe dyscypliny to są: trail, pleasure, horsmanship i raining. Do tego jeszcze beczki i tyczki. Train to jest parkour zręcznościowy. Koń przez jakiś mostek musi przejść, stoi jakiś pachołek, jest określony schemat, który każdy zawodnik musi przejechać. Są różne drążki na różnej wysokości. O, teraz koń puknął, to jest pół punktu karnego i według tego sędziowie oceniają - mówi Lotar König, współorganizator zawodów.

Na głowach jeźdźców - kapelusze znane z westernów, na nogach spodnie z frędzlami a niektórzy w dłoni dzierżyli lasso. Zupełnie jak na filmach o Dzikim Zachodzie.

- Bo też jazda westernowa jest zupełnie inna niż klasyczne ujeżdżenie - mówi Katarzyna Lęg, startująca na koniu Napoleonka. - Różni się i dosiadem, wyglądem, i rodzajem konkurencji. Wieloma rzeczami, no i przede wszystkim ubrankiem całym - siodła, uzda, kiełzno w większości są inne. W stajni mamy i klasyków, i westernowców. Ja jeździłam i w tym, i w tym. Mnie się w westernie podoba, ale są tacy, którzy nie potrafią w tym siedzieć.

Jutro (08.07), od 10 rano rozgrywane będą takie konkurencje jak pleasure czy reining junior, a po 13:30 m.in. barrel race, czyli bardzo widowiskowy wyścig wokół rozstawionych na padoku beczek.

Dla widzów czekają też inne atrakcje, m.in. dmuchańce, mini paintball czy przejażdżki konne dla dzieci.