Dozór policyjny nie wystarczył. Sąd zwolnił podejrzanego w "aferze dębowej" z aresztu, a on na wolności zastraszał świadków
Podejrzany w wołczyńskiej "aferze dębowej" Michał A. krótko cieszył się wolnością. Tym razem trafił do aresztu za zastraszanie świadków.
Przebywał za kratkami od grudnia ubiegłego roku, pod zarzutem m.in. podpalenia domu ekologa Adama Ulbrycha. Jednak Sąd Okręgowy w Opolu zwolnił na początku czerwca Michała A. z aresztu, po wpłaceniu pół miliona złotych kaucji i zdecydował o dozorze policyjnym.
- Na komendę Michał A. miał się stawić raz w tygodniu, sąd uznał, że to wystarczający środek zapobiegawczy dla zapewnienia prawidłowego toku sprawy - mówi Daniel Kliś, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. - Sąd uznał, że w tej sprawie wystarczy tylko kaucja i dozór policyjny. Wiem, że prokurator się nie zgodził z tym postanowieniem sądu i zostało skierowane zażalenie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, ale nie wiem czy już zostało rozpoznane – dodaje.
Jak informuje opolska policja kiedy Michał A. przebywał na wolności zastraszał świadków i nakłaniał ich do zmiany złożonych wcześniej zeznań. Tym razem usłyszał on 13 zarzutów, za które grozi mu kara nawet do 10 lat więzienia.
- Na komendę Michał A. miał się stawić raz w tygodniu, sąd uznał, że to wystarczający środek zapobiegawczy dla zapewnienia prawidłowego toku sprawy - mówi Daniel Kliś, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. - Sąd uznał, że w tej sprawie wystarczy tylko kaucja i dozór policyjny. Wiem, że prokurator się nie zgodził z tym postanowieniem sądu i zostało skierowane zażalenie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, ale nie wiem czy już zostało rozpoznane – dodaje.
Jak informuje opolska policja kiedy Michał A. przebywał na wolności zastraszał świadków i nakłaniał ich do zmiany złożonych wcześniej zeznań. Tym razem usłyszał on 13 zarzutów, za które grozi mu kara nawet do 10 lat więzienia.