Bitwa pod Zadwórzem pozwoliła pozostałym polskim oddziałom przygotować skuteczną obronę Lwowa. Przyczyniła się też do zwycięstwa w całej wojnie polsko-bolszewickiej.
Straty wśród Polaków były ogromne - z liczącego 330 osób oddziału polskich ochotników, zginęło 318. Ze względu na bohaterstwo i ofiarność walczących z przeważającymi siłami wroga, bitwę pod Zadwórzem nazwano "Polskimi Termopilami", nawiązując do heroicznej walki Spartan i ich przywódcy Leonidasa.
Armia Budionnego już pod koniec lipca 1920 roku miała niezwłocznie zdobyć Lwów - taki rozkaz wydał sowiecki dowódca Michaił Tuchaczewski. Jednak z powodu zaciętego oporu napotykanych polskich oddziałów, zajęcie miasta odsuwało się w czasie. Lwowianie - różnego pochodzenia i narodowości - przygotowywali się do obrony, finansując wyposażenie i uzbrojenie formacji ochotniczych. Jedną z nich był batalion kapitana Bolesława Zajączkowskiego, którego ochotnicy wywodzili się głównie z młodzieży lwowskiej. Byli wśród nich skauci, licealiści, synowie sklepikarzy, rzemieślników i robotników.
17 sierpnia pod Zadwórzem - 33 kilometry od Lwowa - batalion Zajączkowskiego został zaatakowany przez Kozaków Konarmii. Ochotnicy odpowiedzieli ogniem i wyparli bolszewików z pobliskiej stacji kolejowej. Kozacka kawaleria bezskutecznie sześć razy przypuszczała szturm. Polscy obrońcy walczyli do ostatniego naboju, a w końcowej fazie bitwy posługiwali się bagnetami. Gdy zostali okrążeni przed budką dróżnika, dowódca kapitan Zajączkowski oraz kilku jego żołnierzy popełnili samobójstwo, aby uniknąć śmierci z ręki wroga. Ci, którzy jeszcze żyli, zostali zmasakrowani szablami Kozaków.
Opór ochotników pod Zadwórzem pozwolił innym oddziałom polskim na wycofanie się i zajęcie pozycji obronnych pod Lwowem. Stacja kolejowa Zadwórze stała się symbolem bohaterskiej walki młodzieży lwowskiej.
W 1990 roku na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wśród tablic z pól bitewnych, obok Lwowa umieszczono Zadwórze.
(więcej)
Rosyjski pisarz Izaak Babel, służący w armii Budionnego, autor opowiadań "Armia konna", tak opisał działania Kozaków w swoim dzienniku: "przebijali pałaszami, dostrzeliwali, trupy na trupach. Apanasenko /rozkazywał/ - 'nie trać ładunków, zarżnij go'. Jeńców nie było, bo nikt nie poddał się do niewoli ginąc na stanowiskach lub dobijając się ostatnim nabojem".
Stąd też polskie oddziały, które 20 sierpnia dotarły do Zadwórza, znalazły pole bitwy zasłane zmasakrowanymi ciałami obrońców. Doliczono się 318 ofiar, z których tylko 106 udało się zidentyfikować rodzinom. Przeżyło kilkunastu rannych.
Ku pamięci poległych ochotników lwowskich, już w kilka dni po bitwie przy stacji pod Zadwórzem usypano kurhan. Później u jego podstawy utworzono wojskowy cmentarz, na który zostały przeniesione szczątki większości obrońców. Ciała pięciu poległych spoczęły na Cmentarzu Obrońców Lwowa w oddzielnej kwaterze Zadwórzaków - pochowano tam kapitana Zajączkowskiego oraz porucznika Krzysztofa Obertyńskiego, podporucznika Jana Demetera, porucznika Władysława Marynowskiego i porucznika Tadeusza Hanaka. W 1927 roku na kurhanie pod Zadwórzem ustawiono czterometrowy obelisk z napisem: "17.8.1920". Przy kurhanie umieszczono tablicę marmurową z napisem "Orlętom poległym w dniu 17 sierpnia 1920 roku w walkach o całość ziem kresowych".
Przez kolejne lata, aż do II wojny światowej, czczono pamięć poległych w walce z bolszewikami pod Zadwórzem, jednak po ponownej inwazji Armii Czerwonej 17 września 1939 roku i w okresie powojennym, mówienie o tym było zakazane. Rodziny obrońców Lwowa nie tylko nie mogły jawnie ich upamiętniać, ale nawet przyznawać się do tego, gdzie zginęli ich bliscy. Dopiero w latach 90. odrestaurowano miejsce poświęcone bohaterom bitwy.
W 2018 roku, na miejscu upamiętnienia bitwy po raz pierwszy odbyły się uroczystości o charakterze państwowym, z asystą wojskową, a także delegacją weteranów z Polski. Uczestniczyli w nich także mieszkańcy Lwowa i okolic, którzy przez lata nieoficjalnie czcili pamięć poległych pod Zadwórzem.