Na wystawie prezentowane są plany urbanistyczne i infrastrukturalne, a także projekty architektoniczne, które miały odmienić oblicza Berlina, Monachium i Norymbergi. Ekspozycja "Władza - Przestrzeń - Przemoc" pyta też o ciągłości i pęknięcia w historii niemieckiego budownictwa.
W Akademii Sztuki przy Bramie Brandenburskiej pracował niegdyś ulubiony architekt Adolfa Hitlera i szef przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy, Albert Speer. Nie tylko on twierdził po wojnie, że był jedynie "apolitycznym urzędnikiem", który nie wiedział nic o niemieckich zbrodniach.
Wystawa przybliża sylwetki aż 150 architektów, inżynierów, urbanistów i ekspertów budowlanych tego czasu, często jeszcze po 1945 roku nagradzanych za swoje osiągnięcia zawodowe. Architektura odgrywała też istotną rolę w realizacji zagłady Żydów. Eksponaty nie ograniczają się tylko do monumentalnych budowli, które miały zademonstrować nazistowskie pretensje do władzy.
Częścią niemieckiej megalomanii architektonicznej były też obozy koncentracyjne Mrzonki Hitlera mieli spełnić między innymi Polacy, zaprzęgnięci do pracy przymusowej na rzecz "Germanii", która miała być większa niż Rzym i Paryż razem wzięte. "Sytuacja polskich robotników była niezwykle trudna. Realizacja tych planów się nie powiodła, ale mnóstwo tych budynków mieli budować właśnie oni" - powiedziała Polskiemu Radiu Anna Sophie Hagemann z berlińskiej Akademii Sztuki.
Wystawa "Władza - Przestrzeń - Przemoc" na Placu Paryskim w Berlinie opiera się na wynikach wieloletniego projektu badawczego "Planning and Building under National Socialism", nadzorowanego przez Niezależną Komisję Historyków. Można ją obejrzeć do połowy lipca.