80 lat temu zmarł Władysław Jasiński, legendarny dowódca Jędrusiów
Zasłynęli oni brawurowymi akcjami, między innymi rozbiciem więzienia w Opatowie czy przejmowaniem niemieckich transportów. "Jędrusie", liczący około 60 żołnierzy, mieli świetny wywiad, a ze swoim pismem "Odwet" docierali do wielu ludzi.
W latach 1941-1942 w oddziale nikt nie zginął i nie był nawet ranny. Skuteczność "Jędrusiów" oraz prowadzenie akcji małymi grupami w rozległym terenie, wytworzyło wokół nich legendę. Ich nazwą określano później inne oddziały podziemia w centralnej Polsce, bez względu na przynależność organizacyjną.
Dowódca Władysław Jasiński dbał też o mieszkańców, jego ludzie likwidowali bandy rabunkowe i leśne bimbrownie, wykonywali kary śmierci na niemieckich agentach i konfidentach, piętnowali złodziei, pomagali rodzinom aresztowanych oraz wysyłali paczki jeńcom w niemieckich obozach.
Władysław Jasiński zginął w walce z Niemcami w Trzciance 9 stycznia 1943 roku. Został zdradzony przez mieszkańca wsi Tursko Wielkie. Pochowano go w zbiorowej mogile w Sulisławicach w powiecie sandomierskim.
Oddział "Jędrusiów", pod dowództwem Józefa Wiącka, pseudonim "Sowa", w 1943 roku został włączony do Armii Krajowej. Brał udział w marszu na pomoc walczącej Warszawie w 1944 roku, by do końca wojny walczyć w Górach Świętokrzyskich. Po wkroczeniu Sowietów wielu "Jędrusiów" było aresztowanych i więzionych, a część zesłana do łagrów na Syberię.