12 maja 1983 roku Grzegorz świętował z kolegami na warszawskiej Starówce zdaną maturę. Został zatrzymany przez milicjantów pod pretekstem braku dokumentów, następne przewieziony na komisariat przy Jezuickiej. Tam brutalnie go pobito - otrzymał kilkadziesiąt uderzeń pałkami w plecy i kilkanaście ciosów w brzuch. Zmarł dwa dni później w szpitalu, wskutek obrażeń wewnętrznych.
Śmierć licealisty była jedną z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy w latach 80. Sprawę kilkakrotnie rozpatrywały sądy, jednak ostatecznie w 2010 roku Sąd Najwyższy uznał ją za przedawnioną. Do dziś nikt nie odpowiedział za wydarzenia sprzed 41 lat.
Pogrzeb Grzegorza Przemyka - 19 maja - w trakcie zawieszonego stanu wojennego w Polsce, przerodził się w manifestację przeciwko władzy komunistycznej i brutalności milicji. Mszy w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu przewodniczył biskup Władysław Miziołek. W kondukcie pogrzebowym z kościoła na Cmentarz Powązkowski, gdzie zmarły został pochowany, szły tysiące ludzi, w tym wiele młodzieży. Niektórzy nieśli transparenty z odniesieniem do zdelegalizowanej wówczas Solidarności.
Pośmiertnie, w 2008 roku, Grzegorz Przemyk został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w kraju.
Matka Grzegorza Barbara Sadowska - na dziewięć dni przed śmiertelnym pobiciem jej syna - 3 maja 1983 roku została pobita wraz z pięcioma osobami z Prymasowskiego Komitetu Pomocy, gdy nieumundurowany oddział ZOMO wtargnął do klasztoru franciszkanek i kościoła św. Marcina. Grożono jej wówczas, że "coś złego może stać się jej synowi". W czerwcu 1983 roku Barbara Sadowska została przyjęta przez Jana Pawła II na prywatnej audiencji, podczas pielgrzymki papieża do ojczyzny. Zmarła na raka płuc w 1986 roku.
W 30. rocznicę śmierci maturzysty, w 2013 roku Senat Rzeczypospolitej przyjął uchwałę, w której potępił "sprawców oraz inicjatorów tego politycznego mordu". Zaapelował też o ponowienie próby osądzenia winnych. W 2016 roku na domu przy ulicy Zgody 13, gdzie mieszkał Przemyk, została odsłonięta poświęcona mu tablica. Inne upamiętnienia znajdują się na budynku liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, gdzie uczęszczał, oraz w Sanoku w kaplicy rektoralnej św. Maksymiliana Kolbego. Grzegorz Przemyk jest patronem ulicy na warszawskiej Pradze Południe.
(więcej)
W sprawie śmierci Grzegorza Przemyka odbyło się kilka procesów. W pierwszym, zmanipulowanym przez komunistyczne władze, zakończonym w lipcu 1984 roku, sąd skazał na kary więzienia sanitariusza i kierowcę ambulansu, którym przewożono Przemyka z Jezuickiej na pogotowie. Uniewinniono natomiast milicjantów i umorzono dochodzenie wobec dwóch lekarzy. Sanitariusze zostali zwolnieni w wyniku amnestii.
Po śmierci Przemyka, w 1983 roku oskarżono inną lekarkę pogotowia Barbarę Makowską-Witkowską o pobicie i okradzenie pijanego pacjenta. Sprawa ta, choć nie była bezpośrednio związana z maturzystą, miała propagandowy wydźwięk. Chodziło o wywołanie wrażenia, że pracownicy pogotowia ratunkowego zachowują się nieetycznie. Lekarka trafiła na ponad rok do więzienia. Uniewinniono ją w PRL.
Do sprawy Przemyka wrócono po przemianach demokratycznych. Postępowanie wykazało, że poprzednie śledztwo było manipulowane. W drugim procesie w 1995 roku przed sądem stanęli uniewinnieni wcześniej milicjanci: Ireneusz Kościuk i Arkadiusz Denkiewicz oraz Kazimierz Otłowski, były szef Biura Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Głównej MO. Otłowskiemu zarzucono utrudnianie śledztwa wznowionego w 1990 roku. Dostał półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, a później został uniewinniony. W 1999 roku sąd utrzymał wcześniejszy wyrok wobec Denkiewicza, czyli dwa lata pozbawienia wolności, dodając zakaz pełnienia funkcji w policji przez pięć lat. Nie odbył jednak kary, ponieważ według lekarzy na skutek wyroku doznał zmian psychicznych. Do więzienia nie trafił także Kościuk, skazany w 2008. Rok później sąd apelacyjny uznał, że sprawa śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka przedawniła się 1 stycznia 2005.
Po latach ojciec Grzegorza - Leopold Przemyk złożył skargę w sprawie syna do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ten w 2013 roku orzekł, że Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka, ponieważ postępowanie karne trwało zbyt długo i dlatego doszło do przedawnienia. Jednak ponownego procesu w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka nie będzie.