- Władze radzą sobie bardzo dobrze, bo gmina przejęła pieniądze ze spółki Rycerska Byczyna, a jest to ten słynny kredyt – powiedział Damian Buła, radny powiatu kluczborskiego z Byczyny. - Gmina korzysta z tego kredytu i jest on przejadany. Nie chcę uprawiać czarnowidztwa, ale jeszcze trzy, cztery lata i gminy tej może nie być już na mapie. Uważam, że należy tam teraz wprowadzić program naprawczy. Gmina korzysta z kredytu, który trzeba oddać. Jeżeli jest nadwyżka w budżecie gminy, to pochodzi z udziałów ze spółki Rycerska Byczyna. O tym trzeba ludziom wyraźnie powiedzieć. Dług gminy wynosił 114 mln zł. Część została już oddana.
- Pan radny przesadził - skomentowała wypowiedź przedmówcy Iwona Sobania, nowa burmistrz Byczyny. - Każdą złotówkę, którą wydajemy, bardzo skrupulatnie oglądamy. Wiadomo, że tych zobowiązań nie możemy spłacić z własnych oszczędności. Myślimy o programie naprawczym tylko dlatego, żebyśmy mogli skorzystać z kredytu rządowego. Na dzień dzisiejszy nie ma przesłanek, abyśmy mogli wejść w program naprawczy, ponieważ mamy jeszcze pieniądze ze spółki Rycerska Byczyna tj. ok. 16 mln zł. Gmina może wprowadzić program naprawczy, jeżeli tych pieniędzy nie ma fizycznie. Oczywiście te pieniądze na pewno nie będą przejadane. Na początku 2019 roku nasze zadłużenie wynosiło 80 mln złotych i taką kwotę mamy do spłaty. Nasze miasto chce się rozwijać. Chcąc skorzystać z pieniędzy unijnych, z urzędu marszałkowskiego, możemy realizować tylko inwestycje, które uzyskają dofinansowanie wynoszące 85 procent. Złożyliśmy też dwa wnioski do wojewody w ramach rządowego programu modernizacji dróg lokalnych. Nasza gmina jest biedna, dlatego liczymy na duże dofinansowanie. Będziemy oddawać długi, posiłkując się pieniędzmi ze spółki Rycerska Byczyna. Proszę nie roztaczać jakiegoś czarnowidztwa, że naszej gminy nie będzie na mapie. Zrobimy wszystko, żeby ta gmina się utrzymała i żeby mieszkańcom żyło się również nie najgorzej.
- Sytuacja jest bardzo trudna i nie jest to nic odkrywczego – uważa Zygmunt Wiśniewski, radny Byczyny. - Problemem są długi wygenerowane przez gminną spółkę Rycerska Byczyna. Zaciągnęła ona 65 mln zł kredytu w Komunalnym Funduszu Inwestycji Zamkniętych. Celem spółki była m.in. rewitalizacja zabytków Byczyny, m.in. murów obronnych oraz partycypowanie w różnych inwestycjach. Na te projekty praktycznie nic nie wydano. Wymagalną ratę w ubiegłym roku spłaciliśmy z pieniędzy spółki, czyli zrolowaliśmy dług. Gmina nie ma takich dochodów, aby spłacać rocznie cztery, pięć milionów zobowiązań. Jesteśmy po raporcie otwarcia tej kadencji samorządowej, gdzie wyraźnie napisano, że spółka ta nie wypełnia swoich statutowych celów. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że te raty wobec KFIZ narastają. W 2023 roku będzie to ponad pięć milionów złotych. Jak dodamy do tego pozostałe zadłużenie, to w sumie, w jednym tym roku trzeba będzie spłacić ponad siedem milionów. Nie ma takiej możliwości, żeby Byczyna spłaciła to ze swoich dochodów.
Z długami boryka się też powiat kluczborski, który w tym roku wprowadził finansowy program naprawczy. W ubiegłym roku dochody tego samorządu lokalnego wyniosły 85 mln złotych. Natomiast łączne zadłużenie opiewało na ponad 74 mln złotych.
- Jesteśmy w trakcie przygotowywania pożyczki z ministerstwa finansów – mówi Mirosław Birecki, starosta kluczborski. - Czekamy na ostatni załącznik przygotowywany przez Regionalną Izbę Obrachunkową, czyli raport o stanie gospodarki finansowej powiatu. Myślę, że na przełomie lipca i sierpnia taki wniosek złożymy. Sytuacja finansowa powiatu rzutuje na plany inwestycyjne. Chciałbym zapewnić, że w miarę naszych możliwości będziemy realizować niezbędne remonty np. drogowe. Fakty są takie, że powiat jest na pierwszym miejscu pod względem zadłużenia w województwie opolskim. To jest prawie 89 procent naszych dochodów. Na drugim miejscu za nami jest powiat prudnicki. Jego zadłużenie w stosunku do dochodów wynosi 32 procent. Przepaść jest więc ogromna. Dobrą informacją jest to, że udało nam się pozyskać kredyt, który jest na bardzo dobrych warunkach. Pozyskanie pożyczki umożliwi nam odzyskanie płynności finansowej i spełnienie kryteriów z ustawy o finansach publicznych.
- Byczyna przy tegorocznym budżecie wynoszącym 40 mln złotych i zadłużeniu na poziomie 71 mln nie wprowadziła programu naprawczego – argumentował Piotr Pośpiech, radny powiatu, a zarazem poprzedni starosta kluczborski. - Pokazuję to jako pewien model funkcjonowania. Samorząd podejmuje walkę, aby poradzić sobie z zadłużeniem. Wynika ono z zupełnie innych, niezrozumiałych dla mnie powodów, niż to ma miejsce w powiecie kluczborskim. Natomiast w powiecie kluczborskim sprowokowano program naprawczy. Fajnie, że już nikt nie opowiada bajek o zadłużeniu wynoszącym ponad sto milionów złotych. Obecny zarząd powiatu mówił o tym na przełomie grudnia i stycznia. Z programu naprawczego nie można zwrócić i wyjść. Trzeba go karnie zrealizować. Można było pójść inną drogą. Gdyby nie ten lokalny układ władzy i motywacja stricte polityczna, nie byłoby w powiecie kluczborskim żadnego programu naprawczego. Można było inaczej. Jednak takie decyzje zostały podjęte, a ich konsekwencje będą boleśnie odczuwane przez wiele lat.
- Program naprawczy to jest taka wielka przyjemność, że każdy, kto tylko przejmuje władzę, chce na złość poprzednikom wprowadzać taki program
- powiedział Jarosław Kielar, burmistrz Kluczborka. - Dzisiaj w powiecie kluczborskim byłby komisarz. Były starosta zrobił wiele bardzo dobrych rzeczy. Na wiele rzeczy się nie zgadzałem i o tym rozmawialiśmy. Natomiast nie patrzył do przodu. To spowodowało, że powiat jest w tragicznej sytuacji finansowej. Program naprawczy to było jedyne wyjście, żeby powiat kluczborski mógł funkcjonować.
W Samorządowej Loży Radiowej dyskutowaliśmy także o sytuacji szpitala w Kluczborku, o naborze uczniów do klas pierwszych szkół średnich, a także o zapewnieniu mieszkańcom transportu publicznego w tym powiecie. Najmniej kontrowersji wzbudziła rozmowa o walorach turystycznych tego regionu Opolszczyzny.