Dorota Kędzierzawska o swoich mistrzach, bohaterach, wspomnieniach
Dorota Kędzierzwska to reżyserka i scenarzystka, której filmy tj. „Pora umierać”, „Wrony” , „Jutro będzie lepiej” były szeroko dyskutowane.
Justyna Dziedzic pytała reżyserkę o to jak podchodzi do materiału filmowego. - Staram się uciekać od analizowania i teoretyzowania. Wydaje mi się że każdy ma swoją drogę w dojściu do tego co chce przekazać i w jaki sposób na ekranie. W momencie, w którym będę za bardzo chciała się dowiedzieć czegoś i o sobie, włożyć w pewne schematy, klatki, wszystko uporządkować to wtedy mogłabym stracić pewną świeżość. Ja bardziej emocjonalnie staram się szykować do filmu. To nie jest tak, że mniej wiem o swoich bohaterach ale inaczej. – dodaje Kędzierzawska.
Reżyserka pochodzi z twórczej rodziny. - Mama pracowała w Se-ma-forze od samego początku do samego końca. Międzyczasie pałętałam się w telewizji, bo niektóre filmy były produkcją telewizyjną, ale robione były w Se-ma-forze. Se-ma-for jako taki nie odegrał pewnie w moim życiu aż takiej roli. Był związek z moją mamą i bycie na planie. Najważniejszy był sam klimat i to jak ludzie przeżywali zrobienie najdrobniejszego filmu, wydawałoby się błahego. Od kierownika produkcji, po panią księgową i potem wszystkich ludzi na planie. To było niesamowite i do takiego klimatu bardzo tęsknię. Teraz nie często udaje się to przywrócić. – dodaje reżyserka.
Justyna Dziedzic pytała reżyserkę o to jak podchodzi do materiału filmowego. - Staram się uciekać od analizowania i teoretyzowania. Wydaje mi się że każdy ma swoją drogę w dojściu do tego co chce przekazać i w jaki sposób na ekranie. W momencie, w którym będę za bardzo chciała się dowiedzieć czegoś i o sobie, włożyć w pewne schematy, klatki, wszystko uporządkować to wtedy mogłabym stracić pewną świeżość. Ja bardziej emocjonalnie staram się szykować do filmu. To nie jest tak, że mniej wiem o swoich bohaterach ale inaczej. – dodaje Kędzierzawska.
Reżyserka pochodzi z twórczej rodziny. - Mama pracowała w Se-ma-forze od samego początku do samego końca. Międzyczasie pałętałam się w telewizji, bo niektóre filmy były produkcją telewizyjną, ale robione były w Se-ma-forze. Se-ma-for jako taki nie odegrał pewnie w moim życiu aż takiej roli. Był związek z moją mamą i bycie na planie. Najważniejszy był sam klimat i to jak ludzie przeżywali zrobienie najdrobniejszego filmu, wydawałoby się błahego. Od kierownika produkcji, po panią księgową i potem wszystkich ludzi na planie. To było niesamowite i do takiego klimatu bardzo tęsknię. Teraz nie często udaje się to przywrócić. – dodaje reżyserka.