Woda, podstawowe produkty spożywcze, środki czystości, zaprawy czy cement. Długie kolejki mieszkańców poszkodowanych w powodzi ustawiają się nadal przed kilkoma punktami dystrybucji w Lewinie Brzeskim.
W zależności od kategorii oraz gabarytów konkretne produkty są wydawane na placu przy ulicy Piasta Kołodzieja, przy ulicy Nysańskiej, Wojska Polskiego czy Mickiewicza. Witold Wośtak pytał dziś właśnie przy ulicy Mickiewicza, czego obecnie brakuje w gminie.
- Kolejka ustawia się, bo przecież codziennie coś wydają. Każdy czegoś potrzebuje, dlatego przychodzi się tu niemal w ciemno. Ja akurat nie wzięłam ze sobą decyzji, więc idę z kwitkiem do domu. Mnie akurat dotknęła powódź, a kilka dni później pożar w domu. Mnie spaliła się cała kuchnia.
- Ja wziąłem wylewkę betonową, której potrzebuję. Mogłem wziąć dwa worki, ale pani powiedziała, że komuś innemu też może przydać się, więc jeden worek zostawiłem. Są takie momenty, że ludzie przychodzą ze łzami w oczach, aby cokolwiek dostać.
- Brakuje przede wszystkim miejsc do zakupów. Od powodzi jest otwarty jeden sklep, gdzie ceny są bardzo wygórowane. Dla przykładu masło osełka kosztuje 20 złotych. Jeżeli ktoś nie ma samochodu, w Lewinie Brzeskim jest naprawdę uziemiony.
Do otrzymania pomocy konieczne jest okazanie decyzji z ośrodka pomocy społecznej o przyznaniu szczególnych rozwiązań pomocy doraźnej dla osób dotkniętych powodzią.