Woda, żywność i sprzęt - to główne potrzeby mieszkańców Białej Nyskiej w walce ze skutkami powodzi.
W usuwaniu skutków wielkiej wody pomaga wojsko. W miejscowym zespole szkolno-przedszkolnym zorganizowano punkt pomocy. Darów jest mnóstwo, ale są obszary, gdzie są braki.
- Naszą bolączką jest sprzęt do pracy - mówi sołtys miejscowości Jarosław Pydych. - Sprzęt do umycia, uporządkowania tych miejsc, które zostały zalane. Mopy, miotły czy szmaty do podłóg.
- Dowozimy żywność i wodę do osób, które do naszego punktu nie mogą przyjść. Do starszych i niepełnosprawnych. Takie cięższe rzeczy dowozimy - mówi wolontariusz Daniel Urbaniak.
- Każdy pomaga jak może. Słychać jak tu biegamy. Staramy się pomagać. U nas zalane tylko piwnice, więc to może poczekać w obliczu tragedii innych, tutaj w Białej Nyskiej. Najbardziej potrzeba ludzi do pracy i ciężkiego sprzętu, np. koparki. Potrzebujemy jeszcze kaloszy. To towar pierwszej potrzeby - informuje Joanna Dembicka.
- Też ucierpiałam, ale nie w takim stopniu jak mieszkańcy np. Bukowej, Parkowej czy Klonowej. Oni mają większe straty niż ja - dodaje dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolego w Białej Nyskiej Mariola Giera.
Wolontariusze podkreślają, że dary napływają z całej Polski.