Trwa osuszanie Szpitala Powiatowego w Nysie. Jak zapowiada dyrektor placówki Artur Kamiński, powrót do normalnego funkcjonowania może potrwać około czterech tygodni.
Przypomnijmy, po powodzi, z którą walczyli mieszkańcy Nysy, w szpitalu nie działa SOR, diagnostyka laboratoryjna.
- Jeżeli chodzi o sprzątanie, to wygląda to bardzo dobrze, ponieważ mamy wiele służb ratowniczych, strażackich i wolontariuszy do pomocy - podkreśla Artur Kamiński.
- Tu udało się uprzątnąć, wypompować wodę z tych miejsc, gdzie ona jeszcze stoi. Myślę, że to kwestia 1-2 dni i całe zalane przyziemie w szpitalu wstępnie będzie uporządkowane, oczyszczone. Wtedy będziemy musieli przystąpić do osuszania tego przyziemi, to setki, tysiące metrów kwadratowych. W szpitalu pracuje tysiąc pracowników. Część lekarzy będzie wspierać działalność szpitala polowego. Chcemy utrzymać miejsca pracy. Ci pracownicy nie wykonują pracy administracyjnej, tylko biorą gumowce, rękawice i pomagają nam w porządkowaniu całego szpitala.
Placówka wskutek powodzi poniosła wysokie straty materialne w sprzęcie medycznym. Zalaniu uległy jedyna w regionie komora hiperbaryczna, 2 tomografy komputerowe i całe laboratorium diagnostyczne oraz rezonans magnetyczny. - Według bardzo wstępnych szacunków wartość tych strat to 50 mln złotych - dodaje Artur Kamiński.
Z uwagi na zalanie szpitala wszystkie zabiegi planowe zostały odwołane. Pacjenci mogą znaleźć najważniejsze informacje na stronie www.zoz.nysa.pl. A podstawową opiekę medyczną zapewnia obecnie szpital polowy przy Hali Nysa.