Kilkudniowe silne niemieckie ataki i jednoczesne braki w zaopatrzeniu mocno nadszarpnęły morale powstańców. Tak to opisuje w swoim meldunku dowódca odwodów Grupy Bogdan por. Janecki: „W oddziałach bunt, żołnierze przychodzą po urlopy, w innym wypadku grożą opuszczeniem szeregów. Kompanie, które bez przerwy pełnią już piąty dzień służbę zapowiedziały, że dziś przed południem opuszczą placówki… Zgłosiło się 70 chorych. Brak żołdu, umundurowania, uzbrojenia, dobrego zaprowiantowania. Brak telefonów i koni wierzchowych dla dowódcy i ordynansów meldunkowych. 25 maja o 5.30 2 kompania 1 powstańczego batalionu por. Pierbe zaatakowała silnie obsadzoną prze Niemców wieś Leśna. Mimo, że nieprzyjaciel został wyparty zdołał wziąć do niewoli aż 15 powstańców.
W końcu pojawiły się efekty kilkudniowych starań polskiej i alianckiej dyplomacji o zawarcie rozejmu i szukanie rozwiązań politycznych. Czas był najwyższy, bo powstańcom dramatycznie brakowało już środków do walki.
Jak już wspominaliśmy dyktator III powstania Wojciech Korfanty niemal od początku szukał możliwości zakończenia walki zbrojnej i rozpoczęcia negocjacji. Jednak Niemcy odrzucali tę możliwość licząc na zmianę układu sił w wypadku bardzo prawdopodobnego powodzenia ich akcji zbrojnej. 25 maja 1921 r. francuski premier Aristid Briand wygłosił w Izbie Deputowanych przemówienie, w którym zagroził użyciem przeciwko Niemcom siły jeśli nie przerwą działań zbrojnych na Górnym Śląsku.
Ostatecznie wobec takich gróźb i stosunkowo niewielkich sukcesów niemieckiej ofensywy 26 maja zawarto kilkudniowy rozejm. Nie wszędzie był on jednak respektowany. Już następnego dnia walki pozycyjne miały miejsce w rejonie Olesna, Zębowic, Góry Świętej Anny i Starego Koźla, a z podkozielskich Rybarzy znów wyruszył desant z zadaniem zdobycia przystani w Koźlu. Także i ta próba forsowania Odry została przez powstańców udaremniona.