„Jesteśmy z Krakowa, Nowego Targu i okolic. Tu na Białej Górze już chyba ósmy raz” - powiedział Polskiemu Radiu dowódca polskiego oddziału Jarek Skrabucha. „Walczymy po stronie katolickiej, jako jedna z ważniejszych grup, która ma zajść protestantów od tyłu i wykończyć ich. Wiemy, co mamy robić, ale nawet przy najlepszym planowaniu występuje improwizacja” - dodał.
„Specjalizujemy się w XVI i XVII wieku. Koszty związane z przygotowaniem odpowiedniego stroju nie pozwalałyby zajmować się więcej niż jednym okresem” - powiedziała walcząca w oddziale pikinierów Martyna Konopka. „Ja jestem w stroju zachodnim - mam na sobie wams, czyli kurtkę, pludry, czyli bufiaste spodnie, nogawiczki, buty rekonstrukcyjne, a u boku rapier” - wyjaśniła.
„Staramy się jak najwierniej oddać ówczesne realia. Ze względu na komfort widzów, rekonstrukcja odbywa się jednak około pół kilometra od miejsca, gdzie w 1620 roku miała miejsce bitwa” - wyjaśnił w rozmowie z korespondentem Polskiego Radia Pavel Hofrajter, jeden z organizatorów wydarzenia. „Są tu jednostki z Czech, Moraw i Słowacji. Z każdym rokiem przyjeżdża więcej rekonstruktorów z zagranicy - z Austrii, Niemiec, Węgier i Polski, ale też z Francji, Anglii i Szkocji” - podkreślił.
Bitwa na Białej Górze, pomiędzy katolickimi wojskami Habsburgów a protestancką armią czeską, miała miejsce 8 listopada 1620 roku. Trwała niespełna dwie godziny, ale jej skutki rzutowały na następne stulecia. Porażka czeskich protestantów doprowadziła do konfiskat majątków, rekatolicyzacji, germanizacji elit i wyludnienia ziem czeskich.