W tym roku medale nadano szesnastu obywatelom Ukrainy. Andrzej Duda w liście, który odczytał szef jego gabinetu Paweł Szrot, zaznaczył, że uroczystość poprzedza obchody osiemdziesiątej rocznicy krwawej niedzieli w Wołyniu. "Dziś czcimy Ukraińców, którzy w obliczu zagłady grożącej im polskim sąsiadom zachowali swoje człowieczeństwo. Ratowali mordowanych Polaków, ukrywali i wspierali, opiekowali się polskimi sierotami. Dowiedli heroicznej odwagi choć im samym też groziła za to śmierć. Dali w tamtych mrocznych czasach wspaniałe świadectwo braterstwa, które przetrwało próbę terroru i zwaśnienia naszych narodów. Zasłużyli na najwyższe uznanie i docenienie przez Rzeczpospolitą znakiem czego są wręczane dzisiaj już pośmiertne odznaczenia" - podkreślił. Prezydent wskazał, że - mówiąc o bohaterach dzisiejszych uroczystości - nie można pominąć współczesnego kontekstu agresji na Ukrainę. Zaznaczył, że dokumentowanie i ustalanie prawdy o wspólnej historii jest teraz nie tylko racją stanu Polski i Ukrainy ale też orężem przeciwko dezinformacji.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński zauważył, że uhonorowani medalami Virtus et Fraternitas poprzez swoją bohaterską postawę obronili wspólnotę ludzką. "W tej czarnej nocy, w tym niewyobrażalnym świecie, znajdowali się tacy, którzy dokonywali wyborów absolutnie najbardziej heroicznych, jakie możemy sobie wyobrazić. Nie tylko pomagali bliźniemu, sąsiadowi, czasami osobie obcej, lecz także mieli siłę przeciwstawić się własnej wspólnocie. To jest coś niebywałego i niesamowicie trudnego" - ocenił Piotr Gliński.
Wśród uratowanych 80 lat temu Polaków był między innymi dziadek Krzesimira Dębskiego. Dziś kompozytor miał okazję powiedzieć przodkom bohaterów, którzy uratowali jego rodzinę, "dziękuję".
Medale Virtus et Fraternitas nadano po raz piąty. Uroczystość zorganizował Instytut Pileckiego.