15 lat temu doszło do katastrofy samolotu CASA pod Mirosławcem
Samolot leciał z Warszawy przez Powidz i Krzesiny do Mirosławca, następnie miał udać się do Świdwina i zakończyć lot w Krakowie. Maszyna dwukrotnie podchodziła do lądowania na lotnisku wojskowym w Mirosławcu. Spadła na las w odległości ponad kilometra od początku drogi startowej, i stanęła w płomieniach.
Wojskowi polskich sił powietrznych podróżowali jednym z najnowszych samolotów. CASA o numerze bocznym 019 została wyprodukowana rok przed katastrofą, a w powietrzu spędziła około 400 godzin.
Komisja badająca przyczyny katastrofy uznała, że bezpośrednią przyczyną było nieświadome nadmierne przechylenie samolotu przez załogę. To spowodowało postępujący spadek siły nośnej, gwałtowne zniżanie z utratą kierunku i wreszcie zderzenie z ziemią.
Komisja ustaliła, że do katastrofy przyczynił się brak właściwego współdziałania między załogą samolotu a kontrolerem zbliżania i precyzyjnego podejścia. Zdaniem śledczych piloci byli przekonani, że zniżają się w prawidłowy sposób na właściwej ścieżce i nie odczuli przechylenia samolotu. Ponadto wskazano, że nawigacyjny system lądowania ILS, w który był wyposażony samolot, nie mógł zostać wykorzystany, ponieważ odpowiednie urządzenia na lotnisku w Mirosławcu były niesprawne.
Po katastrofie, stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych za decyzje, które do niej doprowadziły. Ponadto wojsko wprowadziło procedury poprawiające bezpieczeństwo lotów.