"Pomimo tego, że dysponujemy 94 kilometrami dokumentów zdeponowanymi w naszym archiwum, bez zaangażowania społecznego, bez dzielenia się państwa swoimi informacjami o przodkach, często nie jesteśmy w stanie trafić na ślad ofiar, stąd ten apel, aby państwo nie pozostawali obojętni na historię swojej rodziny, trafiali do IPN-u, bo często nawet najmniejszy szczegół pozwala nam odnaleźć, przywrócić imię nazwisko takiej osoby" - zaznaczył.
Dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk powiedziała, że wiele osób ma w domach dokumenty, które mają bardzo dużą wartość dla historyków i archiwistów. Wystarczy wejść na stronę www.straty.pl i sprawdzić, czy członek naszej rodziny, który został zamordowany w czasach niemieckiej okupacji, znajduje się w bazie IPN.
"Jeśli nie znajdą państwo swoich bliskich, o których wiedzą, że doznali represji od okupanta niemieckiego, to po prostu do nas napiszcie, albo przez formularz kontaktowy, który jest na stronie, albo przez centrum informacji ofiarach II wojny światowej, albo po prostu przez maila do każdego pracownika archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Wszyscy są zaangażowani w ten projekt. Na pewno każda wiadomość zostanie przez nas przyjęta, sprawdzona, do każdego się odezwiemy" - zapewniła.
Program "Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką w latach 1939-1945” powołał w 2006 roku Instytut Pamięci Narodowej wraz z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Fundacją Ośrodka „KARTA”. Przez lata był realizowany przez Fundację "Polsko-Niemieckie Pojednanie” pod nadzorem IPN. Od 2022 roku program jest realizowany wyłącznie przez Instytut.
Baza straty.pl pozwala na wyszukanie danej osoby nie tylko po imieniu i nazwisku, ale też po rodzaju, miejscu i roku represji. Nie gromadzi skanów dokumentów, na podstawie których wprowadzane są informacje, ale wskazuje miejsca, gdzie można je odnaleźć.