Wojskowy Korpus Górniczy, którego jednostki stanowiły Bataliony, był represyjnym systemem zastępczej służby wojskowej. Do Batalionów trafiały osoby uznane za przeciwników ustroju komunistycznego lub "element niepewny politycznie" - byli członkowie organizacji niepodległościowych i antykomunistycznych: Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, harcerze .Wystarczyło być potomkiem przedwojennej inteligencji czy właściciela dużego gospodarstwa rolnego, tak zwanego kułaka. Do kopalń trafiali także synowie powstańców śląskich, repatriantów z Kresów i uczestnicy Powstania Warszawskiego.
Służba trwała od dwóch do trzech lat. Praca miała charakter przymusowy. Jej odmowa była traktowana jak dezercja. Żołnierze górnicy nie mieli prawa noszenia broni i awansowania do stopni podoficerskich, byli izolowani społecznie i naznaczeni piętnem „wrogiego elementu", co zamykało im też później drogi zawodowe. Kierowano ich w najbardziej niebezpieczne miejsca zakładu.
Pracowali w 60 kopalniach Dolnego i Górnego Śląska oraz zachodniej Małopolski. Najgorsze warunki panowały w kopalniach uranu, gdzie nadzór nad eksploatacją i pracującymi sprawowali do 1956 roku funkcjonariusze NKWD. Polskie władze nie mogły ingerować nawet w sprawy bytowe żołnierzy górników. Byli oni kierowani w rejony o najwyższym stężeniu promieniowania, niejednokrotnie przekraczającym normy kilkaset razy. Pracowali bez odzieży ochronnej, po zakończeniu szychty nie zmieniali ubrań, nie mieli dostępu do łaźni. Z blisko trzech tysięcy żołnierzy pracujących w Batalionach przy wydobyciu uranu, w 2002 roku żyło 400 osób, w większości niepełnosprawnych.
Ze względu na fałszowanie i zatajanie danych do dziś nie ustalono dokładnej liczby osób wcielonych do Wojskowych Batalionów Górniczych.
Piętnem, które najczęściej pozostawiała niewolnicza służba w Batalionach były: nerwice, psychozy, gruźlica, kłopoty z układem pokarmowym, ruchowym oraz kręgosłupem i choroby płuc. Ofiarom przez lata nie przysługiwały żadne odszkodowania i przywileje kombatanckie.
Hołdem dla żołnierzy górników jest film Aleksandry Fudali-Barańskiej „Kilof zamiast karabinu". Przygotowany przez TVP3 Katowice dokument miał premierę kinową w lutym 2023 roku. Obraz jeszcze na etapie produkcyjnym został doceniony w Gdyni na XIV Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Niepokorni Niezłomni Wyklęci, gdzie otrzymał Nagrodę Telewizji Polskiej dla najlepszego projektu PITCHING FORUM 2022 oraz Nagrodę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
(więcej)
W okresie PRL Wojskowe Bataliony Górnicze stanowiły białą plamę w naszej historii. Dopiero od 1991 roku zaczęto mówić o "czarnych baronach", jak nazywano żołnierzy górników. Powstał też Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników, który zrzesza poszkodowanych żołnierzy oraz wdowy po zmarłych.
Instytut Pamięci Narodowej uznał system represji, któremu podlegali żołnierze górnicy, za zbrodnię komunistyczną. Odpowiedzialnością za jego utworzenie zostali obarczeni: ówczesny minister obrony narodowej Konstanty Rokossowski, wiceminister obrony Edward Ochab oraz szef Sztabu Generalnego generał Władysław Korczyc.
Według tajnego rozkazu numer 008 z dnia 1 lutego 1951 roku, wydanego przez Konstantego Rokossowskiego, podstawą zakwalifikowania poborowego do przymusowej pracy w Wojskowych Batalionach Górniczych było jego "pochodzenie społeczne, oblicze polityczne i moralne oraz przeszłość polityczna". Rozkaz stanowił, że do katorżniczej pracy mają być kierowani między innymi poborowi "ze środowiska bogaczy wiejskich, wywłaszczonych obszarników, kupców, właścicieli przedsiębiorstw". Do kopalń trafiali też młodzi, którzy - według opinii miejscowej bezpieki - byli "wrogo ustosunkowani do obecnej rzeczywistości", ci, których "rodzice, rodzeństwo lub żona byli karani przez organa Polski Ludowej za przestępstwa polityczne", a także ci, którzy utrzymywali kontakty z rodziną za granicą.
W szczytowym okresie - w 1956 roku - w Wojskowym Korpusie Górniczym wcielonych było około 35 tysięcy żołnierzy.
Wojskowe Bataliony Górnicze jako system represji działały w całym bloku radzieckim. W Polsce jednostki te miały numery od 1 do 49, kolejne - od 50 do 70 - funkcjonowały w Czechosłowacji, powyżej 70 - na Węgrzech.
Co roku uroczystości upamiętniające represjonowanych odbywają się między innymi przed Pomnikiem Żołnierza-Górnika na Wojskowych Powązkach w Warszawie.