Dowódca obrony Wybrzeża kontradmirał Józef Unrug (w 2018 roku pośmiertnie został mianowany na stopień admirała floty) zdecydował się na kapitulację Helu, dopiero po upadku Warszawy i Modlina. Po latach wspominał: "Pozostaliśmy już tylko wysepką terytorium Polski. (...) dalsza walka była beznadziejną, zwłaszcza że zapasy amunicji artyleryjskiej były na ukończeniu".
Na półwyspie od 1936 roku funkcjonował - należący do wojska i utworzony na mocy dekretu prezydenta - Rejon Umocniony Hel. Był tam między innymi port wojenny z bazą remontową dla polskich okrętów, stanowiska artyleryjskie czy Ośrodek Oporu Jastarnia - pozycja zabezpieczająca półwysep od strony lądu. Obroną Rejonu Umocnionego Hel dowodził komandor Włodzimierz Steyer (od 1946 - kontradmirał).
Plany lądowej obrony Wybrzeża zakładały, że Hel ma się bronić maksymalnie przez 14 dni. W rzeczywistości jednostki wojskowe broniły się tam do 2 października, czyli 32 dni. Początkowo półwysep był atakowany przez oddziały niemieckie z powietrza i z morza. 11 września został całkowicie odcięty od reszty wojsk. Od 21 znajdował się pod ciężkim ostrzałem niemieckich pancerników Schlesien i Schleswig-Holstein. Bronił się też przed atakami od strony lądu.
Obrońcy Helu strącili, według różnych szacunków, od 15 do 53 niemieckich samolotów, zatopili jeden trałowiec i uszkodzili kilka okrętów niemieckich. Dla utrudnienia ostrzału Niemcom, wysadzili w powietrze latarnię morską, jedyny charakterystyczny punkt na tle gęstego lasu, ułatwiający niemieckim pancernikom namiary artyleryjskie. W czasie walk lądowych, 30 września, polscy żołnierze wysadzili zaporę z głowic torpedowych, przerywając półwysep w rejonie Chałup. Spowodowało to straty wśród nacierających wojsk i wstrzymało ofensywę przeciwnika.
Jeszcze przed kapitulacją, załoga Rejonu Umocnionego Hel zniszczyła znajdujący się tam sprzęt i broń. Straty polskie wyniosły kilkudziesięciu zabitych, rannych zostało blisko 200 żołnierzy. Do niewoli trafiło 3600 marynarzy i żołnierzy.
Tuż przed poddaniem półwyspu komandor Włodzimierz Steyer powiedział do swoich żołnierzy - "Odchodząc do niełatwej niewoli, pamiętajcie, że jesteście Polakami, pamiętajcie, że Polak powinien mieć swój honor, i pamiętajcie, że my tu wrócimy".
(więcej)
Helu broniło trzy tysiące marynarzy i żołnierzy. Wspomagały ich okręty marynarki wojennej: niszczyciel "Wicher", stawiacz min "Gryf", Dywizjon Minowców, okręt artyleryjski "Mazur", a także okręty pomocnicze pozbawione uzbrojenia bądź z uzbrojeniem lekkim na pokładzie. Zmobilizowano też dwa statki żeglugi przybrzeżnej oraz cztery jednostki straży granicznej. W skład Dywizjonu Okrętów Podwodnych wchodziły okręty: "Orzeł", "Sęp", "Ryś", "Wilk" i "Żbik".
1 października 1939 roku w Grand Hotelu w Sopocie komandorzy Stefan Frankowski i Marian Jerzy Majewski w obecności kapitana Antoniego Kasztelana podpisali akt kapitulacji i złożyli go na ręce kontradmirała Huberta Schmundta. Wkroczenie Niemców ustalono na następny dzień.
Po zajęciu Helu Niemcy zaczęli poszukiwania ciężkich dział, ponieważ nie wierzyli, że polscy obrońcy skutecznie trafiali w jednostki pływające, mając jedynie cztery armaty Boforsa o kalibrze 152,4 milimetra. Obecnie ocalały fragment armaty Boforsa ze stanowiska baterii nr 31 im. Heliodora Laskowskiego znajduje się przed wejściem do Muzeum Obrony Wybrzeża na Helu.
Kontradmirał Józef Unrug, który po kapitulacji dostał się do niewoli, kontaktował się z Niemcami przez tłumacza w języku polskim, choć pochodził ze spolszczonej rodziny niemieckiej i doskonale znał język wroga. Powiedział, że 1 września 1939 roku zapomniał, jak się mówi po niemiecku. Odmówił przejścia do Kriegsmarine, pozostając ze swoimi żołnierzami. W sumie był więźniem siedmiu oflagów. Po zakończeniu wojny, wobec niemożności powrotu do kraju rządzonego przez komunistów, pozostał na emigracji. Zmarł we Francji w 1973 roku. Jego szczątki i żony Zofii zostały przewiezione do Polski w 2018 roku i pochowane w Kwaterze Pamięci gdyńskiego Cmentarza Marynarki Wojennej. Józef Unrug został pośmiertnie mianowany na stopień admirała floty.