Nie było łatwo, bo ulewne deszcze doprowadziły do zalania namiotów. - Ja oceniam, że życie tutaj wygląda jak w blokowisku - mówi Andrzej "Efendi" Kościuk, namiestnik OBR.
- Chodzi o to, że namiotów jest bardzo dużo, a różnicą jest namiot zamiast betonowej pustyni. Moim zdaniem, wszystko jest jednak do wytrzymania. Ja jestem wojskowym byłym i przyzwyczajony do poligonowych warunków życia, ale myślę, że człowiek z bloków czy willi również by tutaj wytrzymał. Mój namiot ma na przykład 16 metrów kwadratowych, porządne łoże, dywany i jest pięknie.
Ewa Wawoczny, sekretarz OBR, podkreśla, że wszyscy uczestnicy są podzieleni na chorągwie.
- Chorągwie polskie i krzyżackie, jedne liczą 50 osób, a inne nawet 500 osób. Ja mieszkam w Chorągwi Mazowieckiej Księcia Janusza i ona liczy około 200 osób. To są poniekąd zamknięte państwa-miasta. Odwiedzamy się, każdy ma swój identyfikator. Izolujemy się trochę od turystów, ponieważ mamy nieco inny świat, gdzie nie może być ani pół elementu współczesnego.
Jacek Wasilewski uczestniczył w rekonstrukcji z pełnym uzbrojeniem rycerskim.
- Są odczucia, takie wrażenie bycia blisko historii. Można poczuć się jak przeniesionym w czasie, może nie całkowicie, ale w dużym stopniu. Biorąc udział w rekonstrukcji, czujesz się częścią historii.
Według wstępnych szacunków policji, tegoroczną rekonstrukcję bitwy obejrzało około 40 tysięcy widzów.
Dziś (15.07) świętujemy 614. rocznicę bitwy pod Grunwaldem.