Jak podaje większość źródeł historycznych, bilans strat po stronie niemieckiej to 60 żołnierzy zabitych i ponad 50 rannych, po stronie polskiej jeden zabity partyzant z AK i siedmiu rannych żołnierzy.
"Tannenberg" był rzecznym parowym bocznokołowcem, dawnym polskim statkiem "Polonez" i "Grunwald". Zarekwirowany przez Wermacht w 1943 roku, został oddany do dyspozycji jednemu z garnizonów niemieckich. Obsadzali do żołnierze Wehrmachtu i własowcy z Legionów Wschodnich - z batalionu turkmeńskiego, który był ochotniczą, kolaboracyjną formacją złożoną z sowieckich jeńców pochodzących z Azji Środkowej.
Wiosną 1944 roku Niemcy zintensyfikowali działania przeciw ludności cywilnej zachodniej Lubelszczyzny, pacyfikując wioski podejrzewane o współpracę z rosnącymi w siłę partyzantami z Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. Do pacyfikacji wsi Zastów Polanowski 31 maja 1944 roku wysłali około 140 żołnierzy, z których większość stanowili Turkmeni.
Powiadomieni polscy partyzanci widząc, że dysponują za małą siłą, by zapobiec pacyfikacji, postanowili zaatakować Niemców podczas ich powrotu do garnizonu. Podjęli decyzję o przygotowaniu zasadzki.
"Rano była mgła, zaczęliśmy się okopywać tam, gdzie nurt był blisko brzegu. Zagrały RKM-y i CKM-y" - wspominał dowódca partyzantów z Batalionów Chłopskich Jan Jabłoński, ps. "Drzazga" (zm. 1993), w audycji "Partyzanci polscy" Polskiego Radia w 1975 roku. Wracający "Tanneberg", przed którym dla zmylenia płynął statek pasażerski, zbliżając się do brzegu wsi Lucimia, natknął się na ogień ciężkich karabinów maszynowych oddziału majora Jana Jabłońskiego oraz oddziału AK Bolesława Frańczaka, ps. "Argil".
Kanonada trwała ponad godzinę. Ostrzał spowodował uszkodzenia kotła parowca, jednostka zaczęła wytracać prędkość, przechylać się i nabierać wody, nie przestała jednak odpowiadać ogniem. Około godziny 12.15 "Tannenberg" zatonął. Niemieccy i turkmeńscy żołnierze zaczęli uciekać wpław. Oddziały polskie wycofały się pod naporem ostrzału artyleryjskiego prowadzonego z pobliskich Chałupek, skąd na odsiecz Wehrmachtowi wyruszyło około 400 żołnierzy.
O zatopieniu "Tannenberga" przypomina ustawiony w Wilkowie głaz z pamiątkową tablicą.
(więcej)
Parowiec "Polonez" - późniejszy "Tannenberg" - powstał w 1889 roku w stoczni Ferdinanda Schichaua w Elbingu, dzisiejszym Elblągu, na zamówienie prywatnych właścicieli. Był to statek pasażersko-towarowy. Miał najpierw 40, a po przebudowie prawie 50 metrów długości, i około 4,3 metra szerokości. Pierwotnie mógł zabrać 88 pasażerów w klasach I i II, 98 osób na pokładzie i siedem ton ładunku. Mógł także holować barki - jego uciąg wynosił 600 ton.
Początkowo pływał na linii Włocławek - Warszawa. Po wybuchu I wojny światowej, zarekwirowany przez wojsko rosyjskie w sierpniu 1914 roku, brał udział w dostarczaniu amunicji i żywności oraz transporcie rannych podczas walk rosyjsko-austriackich w Galicji. Podczas kontrofensywy wojsk austro-węgierskich w 1915 roku wpadł w ich ręce pod Annopolem. W Puławach został opancerzony i uzbrojony w dwa lądowe działa kalibru 37 milimetrów, a następnie - w 1916 roku - wcielony do austro-węgierskiej Flotylli Wiślanej. Patrolował odcinek Puławy - Dęblin.
W niepodległej Polsce został upaństwowiony. Po utworzeniu Polskiej Żeglugi Państwowej w Warszawie w 1919 roku wszedł w skład jej taboru. Pod nazwą "Grunwald" pływał po górnej Wiśle. Około 1921 roku trafił do Pińska, gdzie pływał przez pięć lat w Poleskim Towarzystwie Handlu i Przemysłu. Następnie wrócił do Puław zakupiony przez prywatnych właścicieli. W 1930 roku został przebudowany i wydłużony, otrzymał też nowy kocioł parowy. Od około 1933 roku pływał jako statek towarowo-pasażerski Polskiej Żeglugi Rzecznej "Vistula" głównie do Sandomierza.
Po kampanii wrześniowej 1939 roku i utworzeniu Generalnej Guberni "Grunwald" został przejęty przez Niemców jako mienie pożydowskie. Znów sprzedany firmie, zmienił nazwę na "Tannenberg". W 1943 roku został zarekwirowany przez Wehrmacht.
Zatopiony w 1944 okręt rok później wydobyto, a następnie odbudowano w Puławach. Pływał jako statek pasażerski pod nazwą "Grunwald" i "Bartosz Głowacki" z Warszawy do Puław, a także do Płocka.
Od 1961 roku przez dwa lata służył jako holownik szkoleniowy. W 1967 roku został zezłomowany.