Reżyser filmu Krzysztof Łukaszewicz mówił na konferencji prasowej, że ten film jest swoistą odpowiedzią na odwiecznie stawiane przez Polaków pytanie. "Powinni, czy musieli, te pytania są w tym filmie. Bić się czy nie bić, to jest od zawsze na polski dylemat i myślę, że w tym filmie został pokazany".
W rolę generała Władysława Andersa dowodzącego 2. Korpusem Polskim wcielił się Michał Żurawski. Aktor mówił, że na ekranie zobaczymy poważnego, obciążonego olbrzymią odpowiedzialnością oficera. "Bardzo skupionego i zestresowanego - facet dostał 10 minut na podjęcie decyzji, od której zależy los całej 2. kompanii, więc jeśli był choć trochę empatyczny, tak sobie wyobrażam, to musiało być to dla niego tragedią rozpoczęcie bezsensownego ataku na Monte Cassino. Był człowiekiem, który potrafił bardzo krytycznie podchodzić na przykład do swoich przełożonych co jest bardzo mi bliskie i myślę że Anders był bardzo podobny do mnie. W ogóle to fajne jest w tym zawodzie to, że dostaje się pomnik i trzeba z niego zrobić człowieka".
Film "Czerwone maki" jest częścią obchodów 80. rocznicy zdobycia Monte Cassino. Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell podkreślał, że pomoże on zachować pamięć o bohaterstwie żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. Film jest wzruszający, poruszający, pouczający pod każdym względem. Ta bitwa była jedną z największych bitew II wojny światowej, jak wiemy przed nami o Monte Cassino bili się także inni, dopiero nasz atak przyniósł sukces. To my Polacy zatknęliśmy biało - czerwoną flagę na ruinach klasztoru Monte Cassino, wykazaliśmy się odwagą, męstwem, determinacją, upamiętniajmy więc tę bitwę, nasze wspaniałe zwycięstwo".
Wzgórze i znajdujący na jego szczycie klasztor zostały zdobyte 18 maja 1944 roku - tego dnia rankiem, żołnierze 12. Pułku Ułanów Podolskich zatknęli na szczycie zaciekle bronionej przez Niemców góry biało - czerwony proporzec. W walkach o Monte Cassino, które trwały 13 dni zginęło 923 polskich żołnierzy, a blisko 3 tysiące zostało rannych.