Mija 80. rocznica tej zbrodni. 28 lutego 1944 roku oddział UPA oraz ukraińscy ochotnicy z dywizji SS wymordowali w tej nieistniejącej dziś wsi - według danych IPN - ponad tysiąc osób. Byli to mieszkańcy Huty Pieniackiej i pobliskich miejscowości.
Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell przypomniał, że wstrząsający jest ogrom tej zbrodni, którą przeżyło tylko około 160 osób. „Przejmują nas relacje świadków, którzy niebawem pojawili się na miejscu. Przytłacza pamięć o ofiarach, o setkach okrutnie pomordowanych kobiet, dzieci i mężczyzn. O spokojnych, zwyczajnych ludziach, którzy w niczym nie zawinili. Ich jedyną realną winą była przynależność do narodu polskiego” - mówił minister Lech Parell.
Zbrodnia w Hucie Pieniackiej była jednym wielu z masowych mordów, dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach. Do ich kulminacji doszło w 1943 roku. Polacy pamiętają i będą pamiętać o tej zbrodni, podkreślił minister Lech Parell. „Naszym obowiązkiem jest pamiętać o ofiarach w Hucie Pieniackiej i wszystkich ofiarach Rzezi Wołyńskiej. Naszym obowiązkiem jest przypominać, że był to jeden z najtragiczniejszych, najkrwawszych momentów polskiej historii. Obok Katynia i ofiar po stronie ludności powstańczej Warszawy - jedno z tak ogromnych i tak przerażających swoim rozmiarem ludobójstw” - przypomniał.
Prezes Stowarzyszenia Huta Pieniacka Małgorzata Gośniowska-Kola, której matka, Wanda Gośniowska, pochodząca z Huty Pieniackiej, przeżyła mord, przypomniała, że dziś cztery pokolenia rodzin oddają hołd swoim przodkom pomordowanym w tej miejscowości. „Te 160 osób rozrzuconych po całym świecie zawsze powtarzało do swoich dzieci- "Pamiętajcie, żeby zmówić Ojcze Nasz, pamiętajcie, skąd pochodziliście". Takich miejscowości jak Huta Pieniacka były setki” - przypomniała. Dodała, że obecnie relacje z Ukraińcami należy budowac na prawdzie. „Od momentu, kiedy Rosja napadła na Ukrainę, wszyscy staliśmy z otwartym sercem, bo tak nas wychowano, tak nam nakazuje chrześcijaństwo […]. Myślę, że ten apel powtarzany od osiemdziesięciu lat wreszcie zostanie wysłuchany - Prosimy o zgodę na ekshumacje i godne pochówki” - mówiła prezes Stowarzyszenia Huta Pieniacka.
"Huta Pieniacka została całkowicie spalona, w zagładzie zamordowany został mój dziadek", mówił Ryszard Kobylański. „Oni mieszkali pod lasem, z której strony szedł atak. Mieszkańcy spodziewali się tego ataku i dlatego nocowali w centrum wsi. Rano dziadek wychodził o szóstej do swojego domu obrządzać i wtedy natknął się na esesmanów ubranych na biało. Złapali dziadka i tak strasznie pobili, że został tylko kołnierzyk, ubrania nie było. I wtedy dziadek został zagoniony do kościoła i tam swoim dzieciom powiedział - „Kochane dzieci, kto z was przeżyje, zmówcie Ojcze Nasz” - wspominał Ryszard Kobylański.
Na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego odczytano Apel Pamięci. Na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza złożono wieńce i wiązanki kwiatów.
W czasie wojny Huta Pieniacka stała się polską placówką samoobrony przed Ukraińską Powstańczą Armią. Kilka dni przed pacyfikacją, 23 lutego, doszło do starcia oddziału samoobrony z patrolem policyjnym złożonym z Ukraińców służących w 4. Galicyjskim Ochotniczym Pułku Policji SS powiązanym z 14. Dywizją SS „Galizien". Zginęło dwóch ukraińskich żołnierzy. 28 lutego ukraińscy nacjonaliści zapędzili mieszkańców Huty Pieniackiej do zabudowań i żywcem spalili. Tych, którzy usiłowali uciekać, rozstrzeliwali. Wieś została zrównana z ziemią.Historycy szacują, że w czasie napadów organizowanych na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej zamordowano około 100 tysięcy Polaków.