Do stłumienia strajku przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, komunistyczne władze wysłały milicję, wojsko oraz specjalne oddziały ZOMO, wyposażone w czołgi i broń ostrą. Górnicy mieli do obrony łańcuchy, kilofy i pręty.
Była to największa tragedia stanu wojennego. Odpowiedzialni za jego wprowadzenie, generałowie: Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak - obciążany też za śmierć górników z Wujka - nigdy nie zostali skazani.
Górnicy rozpoczęli protest 14 grudnia rano, stając w obronie aresztowanego w nocy z 12 na 13 grudnia Jana Ludwiczaka, przewodniczącego "Solidarności" w Wujku. Stan wojenny i docierające informacje o brutalnych pacyfikacjach innych kopalni skłoniły ich do stawienia oporu. Domagali się uwolnienia Ludwiczaka oraz aresztowanych działaczy z całego kraju, a także zniesienia stanu wojennego. W tym czasie w samym tylko województwie katowickim strajkowało około 50 zakładów pracy.
O pacyfikacji kopalni władze zdecydowały 15 grudnia na naradzie Wojewódzkiego Komitetu Obrony. O godzinie 22-ej pułkownik Jerzy Gruba zwołał posiedzenie sztabu w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Katowicach. Uderzenie na kopalnię następnego dnia, 16 grudnia, poprzedziło użycie armatek wodnych oraz gazów łzawiących, którymi rozpędzono tłum ludzi, w tym kobiety i dzieci, próbujące zatarasować wejście do zakładu. Następnie czołgi rozbiły mur fabryczny i barykadę, torując drogę oddziałom milicji i wojska. Pluton specjalny ZOMO użył broni palnej.
Na miejscu zginęli górnicy: Józef Czekalski - 48 lat, Józef Giza - 24 lata, Ryszard Gzik - 35 lat, Bogusław Kopczak - 28 lat, Zbigniew Wilk - 30 lat i Zenon Zając - 22 lata. W kolejnych dniach w szpitalach od odniesionych ran zmarli: Joachim Gnida - 28 lat, Andrzej Pełka - 19 lat i Jan Stawisiński - 21 lat.
Po pacyfikacji bezpieka zatrzymała ośmiu przywódców strajku, którzy 3 lutego 1982 roku stanęli przed sądem. Po tygodniowym procesie czterej z nich zostali skazani na kary więzienia od 3 do 4 lat, pozostałych uniewinniono. Wśród skazanych byli: przewodniczący Komitetu Strajkowego Stanisław Płatek, raniony przez ZOMO, a także Marian Głuch, Adam Skwira i Jerzy Wartak.
Zaraz po pacyfikacji prowadzono też śledztwo, umorzone w styczniu 1982 roku, a dotyczące odpowiedzialności milicjantów za użycie broni palnej. Przyjęto, że działali oni w obronie koniecznej. Dopiero w 1991 roku rozpoczęły się procesy plutonu specjalnego ZOMO i z przerwami trwały do 2008-go. Większość zomowców, którzy strzelali do górników z Wujka, została osądzona. W czerwcu 2008 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie byłego dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13-tu jego podwładnym wymierzył kary od 3,5 do 4 lat pozbawienia wolności.
W 2009 roku Sąd Najwyższy potwierdził wyroki sądów niższych instancji. Procesu uniknął jeden członek plutonu specjalnego - mieszkający za granicą Jan P., którego sprawa została umorzona. Z kolei były zomowiec Roman S. został skazany 13 grudnia 2019 roku przez Sąd Okręgowy w Katowicach na 7 lat więzienia, jednak na podstawie ustawy o amnestii kara została obniżona do 3,5 roku. W czerwcu 2020 katowicki Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok
Polegli górnicy z Wujka zostali pośmiertnie odznaczeni w 2015 roku Krzyżami Wolności i Solidarności. W 2016-tym Sejm w uchwale z okazji 35. rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek złożył hołd poległym górnikom i wszystkim ofiarom stanu wojennego. W 2021 roku w uchwale w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, posłowie przypomnieli ofiary stanu wojennego, w tym "jednej z jego pierwszych zbrodni: krwawej pacyfikacji Kopalni "Wujek" w Katowicach, dokonanej przez siły ZOMO i LWP. W jej wyniku zginęło dziewięciu górników, a dwudziestu trzech zostało ciężko rannych".