Wokalista powiedział IAR, że w tekstach z tamtych lat jego zespół mimo cenzury potrafił opowiadać o wolności. Wspomina jednak ostre zajścia z milicją podczas koncertów. "Stan wojenny to było jedno wielkie poniżenie, naplucie w twarz narodu. Ja myślę, że było to spowodowane, żeby więcej ukraść i żeby nikt nie przeszkadzał" - dodał.

Marek Piekarczyk powiedział, że młodzi ludzie często nie zdają sobie sprawy z realiów życia w komunistycznym państwie. "Nie wiedzą, bo żyją w wolnym kraju. Granica jest na wschodzie, a nie na zachodzie. Nie wiedzą jak to było, jak była granica na zachodzie, jak nas poniżano" - podkreśli wokalista. Wspominał konieczność oddawania paszportów do urzędu, w którym ktoś decydował, czy można było wyjechać za granicę.

Dyrektor Muzeum Adrianna Garnik powiedziała, że koncert był pierwszym z cyklu wydarzeń upamiętniających ofiary stanu wojennego. Przypomniała, że areszt na ulicy Rakowieckiej, gdzie dziś mieści się muzeum był miejscem uwięzienia opozycjonistów dopiero w drugiej fazie internowania. Takimi osobami byli między innymi Andrzej Gwiazda, Adam Michnik, czy Anna Walentynowicz, którą komunistyczne władze zamknęły na Rakowieckiej do szpitala. Tam próbowano jej udowodnić, że jest chora psychicznie i w ten sposób skompromitować ruch Solidarności.

W ramach obchodów organizowanych przez Muzeum odbędzie się między innymi koncert edukacyjny „Zrozumieć bardów Solidarności”, projekcja filmu „Janek z Kopalni Wujek” czy rozmowa na temat Komitetu Obrony Robotników z udziałem jego współzałożyciela Antoniego Macierewicza.