Co jakiś czas słyszę z telewizora, radioodbiornika czy też komputera opinie, że my Polacy jesteśmy niewdzięczni, bo nie chcemy przyjmować arabskich uchodźców, a przecież naszych uchodźców w liczbie ponad 120 tysięcy w czasie drugiej wojny światowej przyjął i żywił Iran zwany wówczas Persją.

Informacja taka jest grubymi nićmi szytą manipulacją, bo po pierwsze Irańczycy zwani tez Persami nie należą do ludów arabskich Tylko irańskich, podobnie jak Pakistańczycy, Afgańczycy czy Kurdowie, po drugie wśród uchodźców napływających w ciągu ostatniej dekady do Europy Irańczyków w zasadzie nie ma.

Po trzecie wspomniani Persowie – Irańczycy nie mieli w czasie II wojny nic do gadania, bo Persja była wówczas brytyjską kolonią i to Brytyjczycy podjęli decyzję o przyjęciu w Persji ewakuowanej ze Związku Sowieckiego tzw. armii generała Andersa wraz z polskimi cywilnymi uchodźcami.

Po czwarte zaś i najważniejsze: za transport, pobyt każdego Polaka, wyżywienie, noclegi, ubrania, lekarstwa i wszystko cokolwiek ewakuowani ze Związku Sowieckiego Polacy dostali zapłaciliśmy. Tak, proszę nie robić zdziwionych min. Rząd Polski na uchodźctwie czyli tzw. rząd londyński po zakończeniu wojny został przez Brytyjczyków postawiony przed faktem dokonanym: otóż nasi sojusznicy przechowujący wywiezione z Polski we wrześniu 1939 roku polskie złoto, potrącili sobie z tego skarbu odpowiednie honoraria za wszystko czego używali Polacy, nawet za paliwo do samolotów i statków, na których Polacy ginęli w obronie Anglii, a także za ich mundury, racje żywnościowe i noclegi.

Z historycznego punktu widzenia do sojuszników nigdy nie mieliśmy za wielkiego szczęścia i dziś niestety w tym temacie nie wiele się zmieniło.

Bo oto nasz aktualny najważniejszy sojusznik uparcie próbuje wciągnąć nas w wojnę z Persją właśnie, która to w czasie gdy odzyskiwała swoją niepodległość poprosiła zagranicznych dyplomatów by przestali używać wobec niej greckiej nazwy Persja i z zaczęli używać nazwy rodzimej czyli Iran.

Iran, kraj, który pod światłymi rządami ostatniej dynastii Pachlawich ambitnie dążył do zbliżenia z zachodnią cywilizacją, dziś także jego ludność chętnie chłonie zdobycze cywilizacji łacińskiej, ale niestety od 1979 r. czyli od wybuchu rewolucji islamskiej, pod względem obyczajowym Iran stał się państwem agresywnego Islamu.

Duże znaczenie zdobyła wówczas Rada Strażników Rewolucji Islamskiej, której zbrojnym ramieniem stał się niezależny od irańskiej armii Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, który przyjął za swój cel rozszerzanie owej islamskiej rewolucji na inne kraje regionu.

Eksport rewolucji rozpoczęto od Iraku, do którego zaczęli przenikać emisariusze podburzający do oporu wobec świeckiego reżimu Saddama Husajna i jego partii BAAS. Husajn gdy się zorientował skąd pochodzą rewolucyjne idee postanowił ukarać Iran odbierając mu roponośne pola. Rozpoczęła się blisko10-letnia wojna iracko-irańska, która nie przyniosła żadnego rozstrzygnięcia.

Po ataku islamistów na Word Trade Center dyplomacja Iranu, który w międzyczasie wyrósł na regionalne mocarstwo, stanęła po stronie USA i bardzo pomogła Amerykanom w zyskaniu sukcesu na słynnej konferencji w Bonn, ale zaraz potem amerykański prezydent George Busch młodszy ogłosił swoją słynną koncepcję osi zła, w której postawił Iran na równi z Irakiem i Koreą Północną wśród krajów, które zagrażają światowemu pokojowi.

Od tej pory mimo licznych starań kolejnych irańskich rządów co jakiś czas powraca temat prewencyjnego uderzenia na Iran. W odpowiedzi irański rząd zaczął realizować program rozwoju energetyki jądrowej, który zapewne słusznie uważany jest za przykrywkę prac nad konstrukcją własnej bomby atomowej.

W ten sposób Iran popełnił wykroczenie wobec układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Trudno jednak się Irańczykom dziwić. Mają telewizory i anteny satelitarne, chętnie oglądają wszechobecne durne amerykańskie seriale, a przy okazji wiadomości, w których ciągle słyszą o konieczności ataku na Iran.

Tymczasem w Iranie, kraju, który od 100 lat nikogo nie zaatakował, póki co żyje spokojnie 81 milionów ludzi, których rząd wydaje na zbrojenia 9 mld zł rocznie. Przypomnijmy, że o połowę mniejsza Polska wydaje obecnie na zbrojenia prawie 11 mld dolarów rocznie, a ciągle uważamy, że to jest stanowczo za mało.

Tymczasem Amerykanie wydający na zbrojenia stukrotnie więcej niż Iran uparli się by wciągnąć nas do koalicji antyirańskiej. Oczywiście nie chodzi im o te nasze kilka sztuk myśliwców F16 tylko jak zwykle o wrażenie, że społeczność międzynarodowa popiera taki atak.

Jeśli chcemy sobie wyobrazić jakie będą skutki takiego ataku wystarczy spojrzeć na Afganistan czy Irak, wszędzie tam, gdzie bombowce próbują zaszczepić demokrację kończy się to tak samo: tysiącami zabitych cywili, zniszczoną gospodarką, setkami tysięcy uchodźców. Ja sobie i państwu tego nie życzę.