Jego zdaniem, Polacy robią się coraz bardziej obywatelscy, co widać także w ich stosunku do parlamentarzystów.
- Oczekują, że będziemy na tych samych imprezach, co oni, żeby mogli z nami porozmawiać. Może ponarzekać, pożalić się, może zweryfikować swoje opinie. I to należy uszanować - mówił nasz gość.
Nasz gość przyznał, że osiągnął skromny wynik, który jednak (kłania się metoda d'Hondta) dał mu mandat.
- Postawiłem na ryzykowną strategię: debatę merytoryczną a nie kampanię wizerunkową. Może to był błąd, bo politycy znani z niczego postawili na billboardy i dostali kilka tysięcy głosów. A ja nie miałem ani jednego billboardu - mówił. - Dodam, że jestem przekonany, iż nasi przeciwnicy wielokrotnie przekroczyli limity przeznaczone legalnie na kampanię i wyborcy doskonale to widzieli.
Wilczyńskiego pytaliśmy także o przyszłość PO. W jego ocenie kluczowe są dwie kwestie: wybór przewodniczącego i wybór kandydata na prezydenta.
- Jestem z tymi, którzy twierdzą, że potrzebna jest zmiana sposobu kierowania partią i zmiana lidera. To oczywistość. Premier Ewa Kopacz po przegranych wyborach przestała kierować PO. Tu sytuacja jest identyczna - stwierdził.
Zdaniem naszego gościa, Koalicja Obywatelska wystawi własnego kandydata na prezydenta. Widzi dwie kandydatury: Małgorzatę Kidawę-Błońską lub Donalda Tuska, o ile zdecyduje się kandydować.
Wilczyński obszernie opowiadał także o tym, czym chce się zająć w Sejmie następnej kadencji.