Z naszym gościem podsumowaliśmy mijającą kadencję. Przypomnijmy, że Sanocki zaczął ją z fasonem: od wniosku o to, by Sejm w piątki pracował tylko do południa.
- Tabloidy pisały o leniwym pośle, któremu się śpieszy do domu. A było dokładnie odwrotnie. Oparłem się na opinii brytyjskiego posła, który był na naszej konferencji o JOW-ach kilkanaście lat temu. Dziwił się, że w Polsce w piątki Sejm pracuje do nocy. W Wielkiej Brytanii Izba Gmina pracuje naprawdę ciężko, ale w piątek posłowie jadą już do swojego okręgu - pociągami, bo samolotów by im nie wybaczono - by w weekend spotykać się ze swoimi wyborcami. Dla nich ważni są wyborcy a nie liderzy partyjni, co pokazała także ostatnio debata na temat brexitu, dowód na to, że brytyjska demokracja jest prawdziwa - mówił Sanocki.
Naszego gościa zapytaliśmy o to, jakie możliwości lobbowania na rzecz swojego okręgu ma poseł niezrzeszony.
- Jestem przeciwny takiemu załatwiactwu. Widać to przy okazji debaty budżetowej, kiedy mamy kilkaset poselskich wniosków w sprawie zbudowania gdzieś tam jakiegoś mostku - ironizował Sanocki. - Sejm i rząd nie są od załatwiania takich spraw, w końcu mamy samorządy różnych szczebli. Sejm i rząd są od pilnowania spraw systemowych, od dbania o to, by państwo dobrze funkcjonowało. A tak dziś nie jest, Polska jest krajem bezkarnych urzędników, które dla zwykłego obywatela jest coraz bardziej wrogie. I z tym trzeba walczyć, bo to ogranicza naszą wolność. A ja zawsze o tę wolność walczyłem.