Były wojewoda Sławomir Kłosowski zabrał głos w sprawie raportu NIK dotyczącego m.in. wydatków kierowanego przez niego urzędu. Polityk podkreśla, że ogólna ocena wykonania budżetu urzędu była pozytywna i przekonuje, że wskazane przez kontrolerów nieprawidłowości są efektem jego starań o dobro regionu.
Były wojewoda przyznaje, że urząd rzeczywiście zlecał publikację płatnych artykułów na łamach regionalnego dziennika. Jak jednak zastrzega, nie miało to nic wspólnego z jego kampanią wyborczą.
- Umowa zawarta na emisję wywiadów została zawarta i tutaj nie pamiętam, ale prawdopodobnie koniec kwietnia, początek maja. W trakcie zawierania tej umowy nie śniło mi się w ogóle, że będę kandydował w wyborach parlamentarnych. Dopiero 6 września Paweł Kukiz przedstawiał listę kandydatów do Sejmu.
Zdaniem polityka, płatne artykuły w prasie były inwestycją dla regionu, bo dzięki nim mieszkańcy mogli sięgnąć po rządowe pieniądze, o których część z nich mogła nie wiedzieć. Podobnie Sławomir Kłosowski odpowiada na zarzuty związane z zatrudnianiem ekspertów, których zakres obowiązków pokrywał się z zadaniami innych pracowników. Jak przekonuje, taki krok miał przynieść urzędowi oszczędności.
- W urzędzie nie było pełnomocnika do spraw mniejszości narodowych i etnicznych. Mniejszość Niemiecka szczypała mnie z tego powodu. Powołałem na tę funkcję dyrektor wydziału spraw obywatelskich, pomimo tego że ona tak de facto w zakresie kompetencji również zajmowała się tymi sprawami. Zaoszczędziłem środki publiczne. Gdybym zatrudnił urzędnika służby cywilnej na to stanowisko na pełen etat, płaciłbym kilkadziesiąt, jeżeli nie kilkaset tysięcy złotych rocznie - powiedział.
Inna osoba otrzymała z kolei dodatek za koordynację dystrybucji węgla wśród mieszkańców regionu.
Byłego wojewodę zapytaliśmy też o zatrudnienie nastolatki jako swojej doradczyni. Jak przekonywał, osoba ta pomagała przy tworzeniu strategii na rzecz młodego pokolenia. Za jej wyborem przemawiać miał między innymi staż w kancelarii premiera czy przewodnictwo obradom Sejmu Dzieci i Młodzieży, a także znajomość mediów społecznościowych, za których administrowanie także odpowiadała. Ponadto, zdaniem Sławomira Kłosowskiego, wojewoda miał prawo do zniesienia wobec niej wymogów stawianych kandydatom na to stanowisko.