Zaczęło się zaskakująco, ale skończyło zgodnie z przewidywaniami. Stal Nysa uległa na własnym parkiecie VERVIE Warszawa ORLEN Paliwa 2:3. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha napsuli krwi wyżej notowanym rywalom w pierwszej i czwartej partii.
Stal od początku doskonale grała w obronie, a nad siatką brylował atakujący gospodarzy Wassim Ben Tara. Efektem tego była wygrana 25:21. W drugiej partii co prawda Stal dzielnie walczyła, ale przez kilka błędów w końcówce uległa 23:25.
Partia kolejna to zdecydowana dominacja gości ze stolicy, którzy z akcji na akcję powiększali przewagę. Dało to wysokie zwycięstwo 25:15. W czwartym secie Nysa doznała przebudzenia i zdobyła prowadzenie. Nie oddała go do końca, dzięki czemu doprowadziła do szóstego w tym sezonie tie-breaka. W nim jednak faworyt nie zawiódł. VERVA wygrała 15:10.
- Myślę, że większość kibiców i innych znawców siatkówki tutaj skazywała nas na porażkę i to taką trzysetową. Mieliśmy swoje szanse nawet na wyjście w tym meczu na wynik 2:0. Niestety nie wykorzystujemy swoich szans. Nie wiem ile jeszcze musimy rozegrać tie-breaków, żeby w końcu jakiś wygrać - mówi Patryk Szczurek, kapitan Stali.
Zdobyte oczko pozwoliło Stali zrównać się w tabeli z Cuprum Lubin. Miedziowi jednak mają więcej zwycięstw na koncie i wyprzedzają podopiecznych Krzysztofa Stelmacha.