Tydzień po starciu Asseco Resovii ze Stalą Nysa obie ekipy znów stanęły do walki o ligowe punkty. W meczu rozgrywanym awansem i bez publiczności ponownie wygrali rzeszowianie. Tym razem 3:1.
Ten mecz był zupełnie inny niż w Nysie. Niemal od samego początku inicjatywa była po stronie Resovii. Rzeszowianie uzyskali trzypunktową przewagę, którą dowieźli do samego końca. Nawet jak wychodziła zagrywka, to potem były problemy z blokiem albo z dobrym atakiem.
Lepiej poszła druga partia. W niej była walka punkt za punkt. Dobrze w partię wszedł Wassim Ben Tara wprowadzony za Filipa. Od stanu 19-17 Stal utrzymywała przewagę do końca seta. A z dobrej strony pokazał się środkowy nysian Bartłomiej Lemański, który punktował w ataku, ale też dobrze blokował.
Ale to było wszystko na co było stać Stal. Rzeszowianie podrażnieni przegranym setem w następnych dwóch nie dali już Stali pograć. W trzecim rozbili grę gości serwisem. W czwartym nysianie trzymali Resovię blisko do decydujących momentów w końcówce tej odsłony. Resovia ponownie odskoczyła pod koniec seta i już nie dała wydrzeć sobie zwycięstwa
- Liczyliśmy na inny wynik niż ostatnio - powiedział Bartłomiej Lemański, środkowy Stali - Liczyliśmy na pierwsza naszą wygraną. Chciałem tu wygrać. Nie udało się chociaż walczyliśmy do końca. Czekamy nadal na swoje 3 punkty.
Asseco Resovia Rzeszów - Stal Nysa 3:1 (25:19, 21:24, 25:17, 25:18)
MVP Paweł Woicki.