- Nie może być tak, że nam się coś daje, a potem odbiera - mówiły dziś (08.09) pielęgniarki z nyskiego szpitala.
Jak twierdzą, zostały im odebrane pieniądze, które należą im się za to, że się dokształcały i zdobyły tytuł magistra. Jest ich 57 w tej podległej powiatowi placówce.
- Nie w ten sposób należy uzdrawiać sytuację finansową szpitala. Nie kosztem najlepszego personelu - mówi radny powiatu nyskiego z Platformy Obywatelskiej Daniel Palimąka. - Po roku obowiązywania tego świadczenia dyrekcja lecznicy łamie ustawę. 57 pielęgniarek dostało propozycję zmiany warunków pracy i płacy, de facto to degradacja.
- To, co się wydarzyło, to szykany wobec personelu - dodał Piotr Tarapata, członek rady społecznej opolskiego NFZ. - Zwróciłem się do pani dyrektor opolskiego NFZ o przeprowadzenie doraźnej kontroli w szpitalu, by sprawdzić te informacje.
- Nie zdziwimy się, jeśli pielęgniarki, moje koleżanki zaczną odchodzić - powiedziała Joanna Urban, pielęgniarka z nyskiego szpitala. - Przez takie postępowanie będziemy tracić młodą kadrę. Jesteśmy stratne na pensji około 1800 zł. brutto. Z tymi pieniędzmi wynagrodzenie sięgałoby 8100 brutto.
- Na pewno przyjrzymy się sprawie i ją rozwiążemy - odpowiada starosta nyski Andrzej Kruczkiewicz. - Szkoda, że nie było dyrektora, by odpowiedział na te pytania. Na pewno będziemy sprawę wyjaśniać i nie zostawiamy tych ludzi.
Dodajmy, że radni powiatowi z PO chcą zwołania nadzwyczajnej sesji dotyczącej sytuacji miejscowej lecznicy.