Największe tegoroczne ćwiczenia strażaków w południowej Polsce dobiegły końca. Przez 3 dni w powiecie nyskim rozegrano 8 epizodów, sprawdzających wyszkolenie specjalistycznych grup ratowniczych.
Scenariusze zakładały: pożar na nielegalnym składowisku chemikaliów, zawalenie się wiaduktu, wpadnięcie pojazdu do wody, zderzenie autobusu z cysterną przewożącą niebezpieczne substancje, wypadek w zakładzie pracy, uwięzienie ludzi na wyspie jeziora, czy wybuch w zakładzie produkującym alkohol. Jak mówi oficer prasowy opolskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej mł. asp. Łukasz Nowak, ostatni z wymienionych epizodów okazał się najdłuższy i wymagał zaangażowania największych sił i środków.
- Tam działało w sumie kilka grup specjalistycznych, w tym grupy poszukiwawczo-ratownicze, grupy ratownictwa wysokościowego, śmigłowiec straży granicznej, grupy ratownictwa technicznego. Ten epizod rozpoczął się wczoraj o godzinie 16:00 i skończył dzisiaj, 5 minut po godzinie 08:00 - tłumaczy.
Choć wysłannicy komendy głównej PSP dobrze ocenili działania poszczególnych grup, to obserwacje poczynione w czasie manewrów pozwolą na dalsze udoskonalanie programu szkoleń strażaków. Nie bez znaczenia była także możliwość wzajemnej wymiany doświadczeń.
- Zawsze pozostaje pewien margines, który można dopracować, albo nawet podpatrzyć od innych kolegów, którzy z innej szkoły mogą znać metody na lepsze wykonywanie pewnych czynności. W tych ćwiczeniach zależało nam również na współpracy różnych rodzajów grup. Łączyliśmy wiele dziedzin ratownictwa, po to żeby osiągnąć pewien kompromis, pewną współpracę pomiędzy dowódcami, aby wypracować pewne założenia - dodaje Łukasz Nowak.
To 3. duże manewry, które w tym roku odbywały się w Polsce. Wcześniej ćwiczono gaszenie pożarów wielkopowierzchniowych oraz akcje ratownicze w czasie powodzi. W naszym regionie kolejne działania na podobną skalę odbędą się najprawdopodobniej za 4 lata.