Nyski PKS od jutra (19.03) wznawia część kursów pomiędzy Nysą a Opolem. Decyzja jest odpowiedzią na prośby ze strony pasażerów.
Do dyspozycji podróżnych zostaną oddane 4 pary połączeń. Jak wskazuje prezes PKS Nysa Beata Juralewicz, spółka nie chce zostawiać mieszkańców bez możliwości dojazdu do pracy w stolicy województwa.
- Było dużo próśb pasażerów, więc staramy się wyjść na przeciw. Wiemy też, że kolej zawiesiła część połączeń, więc od jutra rano 2 kursy do Opola i dwa z Opola do Nysy 2. Po południu też po 2 kursy, tylko bardzo prosimy, aby zachować odpowiednie środki bezpieczeństwa - wskazuje.
Decyzja nie podoba się części radnych powiatu, do którego należy PKS. Radny Platformy Obywatelskiej Daniel Palimąka zaapelował do władz starostwa, by zrezygnowały z wdrażania, jego zdaniem, nieodpowiedzialnej decyzji.
- Nie bądźmy mądrzy po szkodzie, tylko przed szkodą. To, że w Nysie nie ma jeszcze żadnego zachorowania, z tego trzeba się cieszyć, ale nie trzeba kusić diabła. Proszę o taki rozsądek w tym wszystkim - dodaje.
Zdaniem samorządowca, krok ten niesie zagrożenie nie tylko sprowadzenia wirusa do miasta, ale też paraliżu PKS-u, w przypadku, gdy kontakt z patogenem będzie miał którykolwiek z kierowców.
Wicestarosta Damian Nowakowski odpowiada, że odwieszenie części kursów to potrzebny krok, a przewoźnik podejmuje wszelkie kroki, by zminimalizować zagrożenie.
- Mówimy też o rozpaczy niektórych z pasażerów, którzy dowiedzieli się, że od jutra kolej ogranicza swoje kursy. Większość z tych osób jest jedynym żywicielem rodziny i musi dojeżdżać do pracy. Pani prezes znalazła dwóch kierowców, którzy są chętni, żeby wykonywać te połączenia - wskazuje.
Kierowcy będą wyposażeni w maski ochronne, rękawiczki i środki dezynfekujące, a w autobusach obowiązywał będzie zakaz zajmowania miejsc w przedniej części. Ponadto pojazdy mają być regularnie odkażane. Szczegółowy rozkład jazdy można znaleźć na stronie internetowej przewoźnika, a także powiatu nyskiego.